czwartek, 10 października 2013

bujda


Moim zdaniem przyzwyczajanie dziecka do spania w hałasie to bujda. Bujda na resorach. Znam wielu rodziców, którzy chwalą się śpiewaniem karaoke o trzeciej nad ranem, głośnym oglądaniem tv, trzaskaniem talerzami o każdej porze dnia i nocy, podczas gdy ich noworodek smacznie sobie śpi. I wiecie co? To akurat prawda! My też byliśmy zachwyceni możliwością "normalnego" funkcjonowania w zakresie chałasu, kiedy B. miał zaledwie tydzień, czy dwa. On co chwilę ucinał sobie drzemki, a my mwówiliśmy "dziecko? Prosta sprawa!" :-)
Jednak po niedługim czasie okazało się, że drzemek jest coraz mniej, a Jego sen staje się coraz lżejszy. I już nie chodzi o "normalne" funkcjonowanie. Nagle każde skrzypnięcie paneli, głośniejsze odstawienie kubka, czy nie daj Boże zamieszanie w nim łyżeczką, kończyło się jednym: uuułeeeeeeeee! Rozbrzmiewającym melodyjnie z łóżeczka, niczym hejnał o pełnej godzinie z Wieży Mariackiej. Do tego notorycznie wykrzykiwane hasła, dobiegające ze szkolnego boiska, które jest usytuowane niemal  pod naszymi oknami:: "podaj k***a, bo cię kopnę w jaja i będziesz bezpłodny!" - padające z ust dwunastolatka(!). To cud, że pierwszym słowem B. było staroświeckie "mama", ale ja nie o tym. Myślę, że dzieci, tak jak każdy z nas mają po prostu inny sen. Ja na przykład potrafię się wybudzić od usłyszanej muzyki grającej u sąsiadów, a M. nie ruszało bardzo głośne wiercenie nad głową, kiedy ocieplali budynek, a On odsypiał pracę. Tak samo jest u dzieci. Jedno śpi w każdych warunkach, jak np. trzy tygodnie młodsza koleżanka B., a inne jak On sam nie potrafią nawet zasnąć, kiedy nie są w swoim łóżeczku lub w wózku na spacerze.


Podobnie uważam w kwestii przyzwyczajania dzieci do obcych. Oczywiście, jeśli dzicko nigdy nie będzie widziało na oczy innych ludzi, to potem może przeżyć wstrząs, że na świecie istnieje ktoś poza mamą i tatą :-). Jednak sądzę, że każde dziecko ma swój własny poziom wrażliwości. I znów przytoczę przykład trzy tygodnie młodszej koleżanki B. Kiedy odwiedzili nas, jak nasze maluszki miały ok. 3 miesięcy, to ich córeczce J. nie robiło różnicy, czy była na rękach u mamy, taty, znajomego, czy leżała sama, czy siedziała w bujaczku, a przecież była w obcym dla siebie miejscu. Natomiast B. znajdując się we własnym domu, otoczony znajomymi rzeczami, był bardzo przestraszony, o wzięciu go na ręce przez kogoś innego niż my-rodzice, nie było nawet mowy. To samo dotyczyło dziadków, wujków i innych osób, które nas odwiedzały. I to od samego początku. Widziałam po nim, że po prostu się boi i nie jest gotowy aby ktoś inny go brał. Pomimo, że nie wszscy potrafili to zrozumieć - no bo jak to tak, żeby dziecka na ręce nie dać - ja go chroniłam. Wiedziałam, że tak będzie dla niego najlepiej, skoro bezpiecznie czuł się tylko przy nas. Teraz, kiedy jest starszy sam zaczepia innych, śmieje się do nich, bawi, a dzieci wprost uwielbia. Oczywiście jeśli ktoś, nie da mu czasu na oswojenie się z jego osobą i natychmiast chce go wziąć, to B. jeszcze się boi, ale widać, że wraz z "wiekiem" przybyło mu pewności siebie.


Dlatego stwierdzenia typu: "Bo tak sobie nauczyliście dziecko; do spania w ciszy, do tego, że boi się obcych(absurdalne)..."itp. są krzywdzące dla rodziców. Oczywiście istnieją pewne zachowania (ciągłe noszenie na rękach, spanie z rodzicami, nawyki żywieniowe), których możemy dziecko nauczyć, ale są też takie, które wynikają z jego indywidualnego charakteru.


A Wy jak myślicie, bujda?


Judyta.


<wpis został przeniesiony z mojego poprzedniego bloga - tak na dobry początek>





3 komentarze:

  1. Bujda :) wszystko zależy od charakteru dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajrzałam na nowe miejsce:) Rozgoszczę się troszkę:)
    A jeśli chodzi o hałasy to zależy od dziecka, moja Lilka potrafiła zasnąć na stadionie podczas meczu żużlowego i to jeszcze blisko głośników, w domu możemy słuchać muzyki, grać na gitarze, czy nawet mój małżonek gra w jakieś głośne coś co mi przeszkadza, a jej nie rusza:) Więc mamy chyba pod tym względem dobry egzemplarz:) ona jak śpi to śpi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi...:)
      właśnie dlatego piszę, że bujda, bo wszystko zależy od chrakteru dziecka:))
      rzeczywiście "dobry egzemlarz" się Wam trafił:)))

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad!