niedziela, 16 lutego 2014

Pokaż pazur...czyli buszowanie w SH.

Za każdym razem, kiedy wspominam o swoich zakupach w Second Hand dostaję od Was wiadomości z zapytaniem, gdzie się te SH znajdują. I nie martwcie się, taka lista powstanie. Jednak musicie uzbroić się w cierpliwość. Muszę poczekać na moment, kiedy będę miała z kim zostawić Bena, bo maraton po SH podejrzewam nie jest to, czego oczekuje od spaceru.

Zapewniam Was, że sklepy tego typu, w których można znaleźć prawdziwe perełki są wszędzie. Nie tylko tam, gdzie ja zaglądam. Jestem przekonana o tym, że w Waszej miejscowości też znajdują się takie punkty z niepowtarzalnymi egzemplarzami, tylko trzeba wiedzieć jak szukać. Dlatego w oczekiwaniu na konkretną listę adresów z mojego regionu, a także dla tych, którym Śląsk nie po drodze (szkoda, bo Śląsk jest wart odwiedzenia) :) przygotowałam krótki poradnik:

"Pokaż pazur...czyli buszowanie w SH!"*

*traktujcie z przymróżeniem oka.

Być może, u kogoś z Was ten tekst wywoła uśmiech, ktoś inny przytaknie głową, bo dobrze to zna, a ktoś popuka się w czoło :-)

1. Nowy towar pojawił się w miście


Już z daleka widać tłum kłębiący się przed drzwiami najlepszego secondhandu w okolicy. Ósma czterdzieści rano i pięć stopni mrozu, ale to nie przekonuje łowców do pozostania w domach. Jest dostawa nowego towaru i nikt nie chce przegapić najlepszych okazji. Zbliża się godzina zero. I nagle coś drgnęło, coś zaskrzypiało… cała na przód!

Każdy szanujący się SH ma swój dzień dostawy nowego towaru, który jest dumnie ogłaszany (trzeba się dowiedzieć kiedy to jest w Twoim SH). W ten dzień jest największy ruch, czekanie pod drzwiami, rozpychanie się łokciami. To sport ekstremalny dla wytrwałych, ale warto. Wtedy bowiem, zaraz po otworzeniu sklepu można znaleźć najlepsze kąski. Prawdziwy łowca wie, że jedyną sensowną taktyką jest brać wszystko i dopiero potem oceniać, co się zabrało. Przeglądając po kolei wieszaczki i zastanawiając się nad każdą rzeczą tracisz cenne sekundy! Wybranie się do SH w dniu towaru, ale już po dzikim tłumie z rana, też jest dobrym pomysłem. Trzeba jednak liczyć się z faktem, że towar jest już przebrany, co nie oznacza, że nie ma tam gdzieś naszej perełki.

2. Szklanka do połowy pusta.

Obniżka cen o 50%, wszystko za 2zł za 1zł. W jednym z SH do których kiedyś chodziłam taka była właśnie kolejność obniżek wraz ze zbliżająca się datą nowego towaru (wszystko za 1zł było na dzień przed). I wiele SH stosuje takie zasady, żeby wyprzedać ciuchy przed napływem nowych. Co prawda towar jest już naprawdę mocno przebrany, ale warto się wybrać. Zawsze można kupić zwykłe topy, które są bazą do wielu ubrań itp. Ja na takiej przecenie kupiłam kiedyś zimową kurtkę Doroty Prekins za całe 2zł (na zdjęciu poniżej, obok chabrowa kurteczka kupiona bez przeceny za 20zł)




3. Prawo dżungli, czyli polowanie, oglądanie, przymierzanie.

Polowanie.

Nie dajcie się zwieść szczupłym nóżkom w szpilkach, czy delikatnej dłoni opatrzonej w bransoletkę. To tylko pozory. Fałszywa uprzejmość: „Przepraszam nie bierze pani tego sweterka? Rzeczywiście ten krój jest nieco dziwny… ale wie pani co? Ja go sobie przymierzę”. A kiedy nie dasz za wygraną budzi się prawdziwa bestia. Dzika, nieokiełznana bestia. Dostrzegasz obłędny wzrok, który wydawał się być taki miły, zauważasz, że dłonie mają zaostrzone pazurki, a szpilki zaczynasz postrzegać jako potencjalne narzędzie zbrodni... Dlatego polowanie dobrze jest zaplanować.

Zaraz po wejściu warto zlustrować SH w poszukiwaniu rzeczy które ewidentnie przykują naszą uwagę. Kiedy odrazu skupimy się na systematycznym przeczesywaniu wieszaków może się okazać, że nim dotrzemy do tej perełki już jej tam nie będzie. Najlepiej wcześniej też przemyśleć jakie kolory, wzory, materiały nas interesują. Ja patrzę na upchane wieszaki całościowo i odrazu wyłapuję ciekawy wzór lub dobrej jakości materiał. Wierzcie mi, to widać z daleka. Każdą rzecz, która nam się spodoba warto odrazu wziąć ze sobą, nawet jeśli nie jesteśmy pewni. Zawsze można się zastanowić przeglądając kolejne wieszaki, a zostawiając ją na miejscu ryzykujemy bezpowrotną stratą.

Długa marynarka z Top Shop za 10zł, kurteczka w pepitkę za 7zł


Oglądanie.

Każdą rzecz trzeba dokładnie obejrzeć. Najlepiej w świetle dziennym, przy oknie. Kiedyś kupiłam sukienkę, która wyglądała idealnie, a w domu okazało się, że ma pozaciągane nitki. W kiepsko oświetlonym SH nie widać takich mankamentów, ale wystarczy jeden rzut oka pod światłem i nic się nie ukryje. Zastanówcie się też nad materiałem i przeznaczeniem danej rzeczy. Do czego będziecie ją nosić? Czy pasuje do reszty ubrań? Czy naprawdę się Wam podoba? Trzeba pamiętać, że niska cena nie może być jedynym argumentem do zakupu. Wierzcie mi łatwo popaść w zakupowe szaleństwo za grosze, a potem okazuje się, że większość z tych rzeczy nie jest noszona. Czy to jest oszczędność? Wręcz przeciwnie. Kiedyś nałogowo kupowałam wszystko co na mnie pasuje i w efekcie miałam całą szafę rzeczy....których nie nosiłam :-) Nauczyłam się wybierać tylko to, co mnie naprawdę interesuje.

Przymierzanie.

I bez przymierzania, byłam pewna, że to TE spodnie. Jednak jakiś mięciutki i delikatny, jak kaszmirowy sweterek za połowę ceny głosik, szeptał mi do ucha „przymierz”. Posłusznie udałam się za kotarę, wsunęłam idealnej długości nogawki i dopiero przy zapinaniu zobaczyłam straszną rzecz. Te cudeńka były roztargane, z boku na szwie, od kieszeni aż po pas! 

Takie historie zdarzają się często. Coś, co na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, dopiero przy przymierzeniu okazuje się być uszkodzone, za szerokie, za krótkie, lub po prostu źle leży. Normalna sytuacja, że ubrania mierzymy. Jednak w SH często jest tylko jedna przymierzalnia, a tłum spory. Warto zatem pokusić się o przymierzenie rzeczy po prostu w sklepie, gdzie często jest do dyspozycji lustro. Trzeba jednak pamiętać, że wygodne, obcisłe ubranie na sobie to podstawa. Łatwo wtedy szybko coś zmierzyć i mieć dobry podgląd na faktyczny wygląd przymierzanego ciucha na naszym ciele. Oczywiście w ten sposób nie zmierzymy wszystkiego. Choć pamiętam nie jedną sytuację, w której powiedzmy dojrzalsze panie potrafiły tak zamotać bluzką pod swoim ciuchem, że już po chwili miały na ciele przymierzaną rzecz, a swój ciuch w ręku :-) Tak jak wspomniałam sport ekstremalny.





Zatem na łowy! Tylko pamiętajcie: oczy szeroko otwarte, bo ubrania znikają nawet po włożeniu do koszyka!



Judyta.






20 komentarzy:

  1. Uwielbiam lumpeksowy łowy! W moim mieście jest mnóóóstwo lumpków z czego w większości są naprawdę świetne rzeczy, nie trzeba brać tego co jest tylko można spokojnie przeglądać wybierać niczym w sklepie haha :) I nawet mój Julian lubi te wypady. Właściwie, to jest najbardziej cierpliwym facetem jakiego znam!!! Żaden nie wytrzymał ze mną tyle na łowach co On :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow, to normalnie lux lumpeks! :D nic tylko łowić i takiego faceta pozazdrościć, choć mój też cierpliwy :)

      Usuń
  2. świetny poradnik. Szczególnie dla kobiet, którym żyłka zakupowa nie płynie w krwi:):)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba nie ma takiej :D my kobiety mamy to zapisane w genach hihi

      Usuń
  3. Haha, świetny tekst! Ja jakoś nie lubię SH, choć kiedyś bardzo. Ciuchy kupuję tak rzadko że zwykle szarpię się na nowe (choć 90% rzeczy w mojej szafie pochodzi z wyprzedaży:). Nie lubię mieć za dużo rzeczy ubraniowych - primo miejsce to zajmuje, secudno koniec końców i tak twierdzę że nie mam się w co ubrać i chodzę ciągle w tych samych rzeczach. Ale poradnik świetny. I odnosi się też do kolekcji limitowanych w LIDLu, reguły te same :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja lubię ten szał, choć kiedyś bardziej...:) nie wiedziałam, że w Lidlu tak ostro trzeba grać :D

      Usuń
  4. Ja nie lubię buszować po SH w dzień dostawy. Wolę na spokojnie wybrać się w luźniejszy dzień. Chyba, że akurat trafię przez przypadek. ostatnio szukałam płaszczyka, znalazłam NEXT i teraz z dumą go noszę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie znaleziska cieszą najbardziej, jak się człowiek nawet nie spodziewa:)

      Usuń
  5. Moja mama jest specjalistką zakupową w takich sklepach.Jestem pod wrażeniem jakie znalazła kwiatki,w tym torebkę Chanel i to nie podróbkę,sukienki od światowych projektantów.Szok!!!Ja niestety jestem beztalencie zakupowe,więc tym bardziej się podziwiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. JA nigdy nie odważyłam się na "polowanie" w dniu dostawy...i w sumie mało kiedy udaje mi się kupić coś dla siebie..raczej dla dzieci tylko:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty wiesz, że ja lubię takie polowania :D
    Dla siebie znalazłam 2 pary nowych jeansów Diesel i kilka kurtek, choć gównie ubieram Sofie w s-h

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem i oko to Ty masz!
      Ja też głównie ubieram Bena, ale chciałam pokazać, że dla siebie też można:)

      Usuń
  8. yeaahhh,lubię tan sport :)
    u mnie pełno sh,ale aktualnie nie poluję z niemowlakiem to ciężko,szczególnie zimą,jak wyubierany i przykryty.Ale niedługo wiosna yeeahh :))
    całkiem dobre rady :) ja na dostawy raczej nie chodzę.Zauważyłam w kilku miejscach,że w dniu dostawy ciuchy wcale nie są jakieś extra,za to klika dni potem i owszem-jest co łowić.

    OdpowiedzUsuń
  9. super łowy!
    ja częściej kupuje coś Mai jak sobie ale i mnie się trafi czasami jakaś perełka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, a ja jakoś tak średnio lumpeksowa jestem. Wkurza mnie ten tłum, te kosze, zapach chemii na tych ubraniach... Jak już wpadam z raz na miesiąc do jednego to tylko dla dzieciaków coś tam szukam. Ale łokcie idą w ruch ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny tekst :):)
    Uwielbiam Cię Judytko :*
    Ah... muszę teraz polować z Twoją listą i może w końcu nauczę się szukać, bo póki co to kiepsko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uwielbiam Ciebie! :*
      musisz pójść za głosem instynktu, może i faceci mają w genach polowanie na kawał mięcha, ale kobiety zdecydowanie są łowczyniami okazji :D

      Usuń
  12. Masz niezłą rękę do SH! Pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam buszować:) mieszkam w mniej popularnej dzielnicy dużego miasta i u nas w takim wielkim SH ze Szwecji nie widziałam jeszcze tłumów:) to chyba jedyny plus mieszkania tam:) w SH teraz szczególnie szukam ubrań dla małej bo jak wiadomo dzieciaki rosną szybko i serce mi pęka jak kupie w normalnym sklepie fajny ciuch dla małej w cenie mojego wielkiego ciucha a po 2miesiącach już mała nie wchodzi:( dlatego kupuję w SH i tak mała ma 50% ubrań z SH albo więcej:) przeczytałam Twoje rady i rzeczywiście się do nich stosuje to pomaga:) dodam jeszcze jeden ważny punkt-wybieram ciuszki z odpowiednich materiałów. Chodzi mi o późniejsze dobre wypranie takiego ciuszka-mocne, znane mi materiały, bez zbędnych cekinów i sztucznych elementów-potem piorę w wysokiej temp i gotowe! pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad!