poniedziałek, 14 kwietnia 2014

SSS 2014 Spring Edition

Dobrze znam tą okolicę. Jeszcze cztery lata temu tam mieszkałam. Przez półtora roku wynajmowaliśmy mieszkanie na tej samej ulicy, która teraz była moim celem. Pamiętam jak niebezpiecznie tam było, jak żeby dojść do bloku, musiałam minąć grupkę popijających pod monopolowym, potem kolejną pod bramą naprzeciwko i jeszcze jedną pod innym spożywczakiem. Jednak na tej ulicy, na jej drugim końcu stała i stoi nadal pewna Galeria. Z dużą industrialną przestrzenią, szybami po dawnej kopalni. Wpadaliśmy tam na wystawy, koncerty (jak choćby świetny koncert Marii Peszek), czy inne ciekawe wydarzenia.



Mowa o Galerii Szyb Wilson w Katowicach - Janowie. W minioną sobotę miało tam miejsce wydarzenie o nazwie Swag Show, czyli targi streetwearowe skupiające w jednym miejscu, na moje oko ponad stu, wystawców, projektantów, designerów, ludzi z pasją do tworzenia. Z przyjemnością urwałam kawałek soboty i pojechałam zobaczyć "co w trawie piszczy".



Na miejscu byłam po godzinie 16 i zaskoczyła mnie tak dobra frekwencja. Z głośników wydobywała się muzyka, ludzie (przeważnie młodzi) tłoczyli się po picie i przekąski, kręcili pomiędzy stanowiskami i kupowali. To ostanie nie jest wcale tak oczywiste na tego typu tragach, bo nie oszukujmy się ceny, czasem potrafią przyprawić o zawrót głowy. Tym razem sądzę jednak, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Nie tylko pod względem cen, które były naprawdę różne, ale także dzięki różnorodności jako takiej. Od stanowisk z biżuterią, przez ubranka i akcesoria dla dzieci, ciuchy dla dorosłych, torby, czapki, usługi fryzjerskie, stanowiska z rzeczami second hand, po rowery...


Na rozgrzewkę spróbowałam swoich sił w Łamigłówce Śląskiej. Chodzi o to, żeby ułożyć z drewnianych klocków daną figurę (np. górnika, szyb, kilof, serce...) z wykorzystaniem wszystkich elementów. Wydaje się, że to banalne, więc podeszłam do tego zadania dość lekko. Jedna z Pań doradziła, abym zaczęła od figury górnika, który ponoć jest najłatwiejszy. Szybko okazało się, że zadanie wcale nie jest takie proste. Obiecałam, że nie przypiszę sobie całej załugi ułożenia poniższego górnika. Pomoc przy jednym elemncie sprawiła, że wspólnie tego dokonałyśmy :-)






Tutaj można było kupić ubrania second hand. W sumie takich stanowisk było kilka. Wszystkie prezentowały ciekawe egzemplarze i nie wyglądały jak zwykły osiedlowy "lupmeks".




Zwierzęce motywy na ciuchach, czy warzywna pufa mnie zaintrygowały.





Po drodze zobaczyłam swój rower marzeń! Pękny, retro, seledynowy i do tego z koszykiem z porzdu! No cudo na kółkach, gadam o takim od dwóch lat i nie uwierzycie czemu jeszcze, takowego nie posiadam. Zwyczajnie nie miałabym gdzie go trzymać. W domu nie ma miejsca, a piwnicy, czy innego pomieszczenia gospodarczego zwyczajnie nie posiadam. Ehh, będę wzdychać do czasu, aż kiedyś się przeprowadzimy...




Biżuteria czasem zaskakiwała swoją forma, czy fakturą.


Jak chociażby ta architektura na szyi...












Na koniec miejsca do których trafiam nawet z zamkniętymi oczami...




Z panią z Kocikowo, bradzo miło się gawędziło... :-)


A od ekoubranka mogłabym nie odchodzić, bo tak było miło :-)


Przynajmniej nie odeszłam z pustymi rękoma. Trzymałam swój portfel na wodzy, ale nie mogłam wyjść bez tej apaszki dla Bena :-)




To tylko wycinek, tego co miało miejsce w Wilsonie. Cieszę się, że odwiedziłam Galerię i "stare śmieci".


A Wy byłyście? Szpiedzy donieśli, że minęłam się z kimś z Was :-)







Judyta.








25 komentarzy:

  1. O nieee, drugi rok z rzędu przegapiłam SWAG, niech to szlag! I nie uwierzysz Judyta, ale to moje rodzinne strony, wszak z Janowa sa i w Janowie mieszkają moi rodzice i co niedziele bywamy tam z TM na obiedzie;) babcia tez zreszta jakowska. I druga tez... Dla mnie same najlepsze skojarzenia! a SWAG wyglada cudownie. I zakochalam sie w Śląskiej Lamigowce, musze ja dorwać online:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, no tego to się nie spodziewałam :) może nawet kiedyś się minęłyśmy jak jeszcze tam mieszkałam! :D Kurcze, mamy coraz więcej wspólnych miejsc, że nie ma siły, kiedyś musimy na siebie wpaść! :))
      ta łamigłówka ma jeszcze fajne to, że w zestawie jest odrazu komplet białych i czarnych klocków, żeby można było np. na czas się próbować z kimś w układaniu :)

      Usuń
    2. Tym bardziej chcę ta łamigłówkę,aaaa!
      Te wspólne miejsca to rzeczywiście podejrzane :D I jestem jak najbardziej za wpadaniem na siebie, oczywiście!

      Usuń
    3. to trzeba wpaść na siebie z premedytacją! :) Kawa i ciacho, ot co :)

      Usuń
    4. Kawa i ciastko - zawsze!

      Usuń
  2. Bosszzze jakie u nas sa teraz fajne imprezy!!! Szlag mnie trafia, ze nie mieszkam teraz w Polsce grrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  3. Noooo, ze mną się minęłąś! ale byłam z całą rodziną, z Młodym i Kropką..wiec mam trochę inną perspektywę (narzekającą, że głośno, że stoiska dziecięce rozrzucone i że nie ma gdzie usiąść z kawką czy cupcakiem).
    A apaszkę od Natalki też mamy .w takie same gitarki, śliczne są.. no, a rower miętowy jest mój! ja pierwsza się w nim zakochałam, bo byłam tam wcześniej. Cudowny był,aż bałam się o cenę zapytać :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie z Wami! hihi :) Faktycznie z prespektywy przyjścia z dziećmi może to wyglądać inaczej, aż o tym nie pomyślałam. Tak to jest jak się matkę samą wypuści z domu i poczuje zew wolności :D
      I nie ma mowy, rower mój, mój, mój! :) ale nie uwierzysz, też bałam się o cenę zapytać :D w każdym razie kiedyś taki będzie w moim posiadaniu!

      Usuń
    2. No nie, Ruby Soho też przegapiłam! No nieeeee!!!!! Foch!

      Usuń
    3. Myślę, że sama lub sama z mężem bym się tam lepiej odnalazła. Niestety dziadkowie ostatnio nie wykazują wielkiej chęci, by niańczyć nasze dzieci, a to małe to już w ogóle chyba się boją mieć pod opieką, więc cóż nam pozostaje - ciorać młodocianych po okolicy i tyle:) A przed swagshowem wizualizowałam sobie siebie z papierowym kubkiem kawowym w dłoni jak się relaksuję zerkając na gromadki hipsterów i zajadam coś słodkiego.. skończyło się na organicznych hamburgerach pochłanianych ... w aucie, bo serio, nie mieliśmy sobie jak poradzić z naszą gromadką w inny sposób :) Ale to może ja jestem hardkorem i zabieram dwumiesięczne dziecko na zbyt poważne imprezy :)

      Usuń
    4. Zuzi, my się musimy jakoś umówić kurde:) Bo mieszkamy nie tak daleko. Jakąś kawkę mam blogerek, albo ciasto mam blogerek...czy coś takiego wymyślić (no bo na PIWO MAM BLOGEREK to dla nas stanowczo za wcześnie, wszak karmimy niemowlęta). Niekoniecznie z dzieciakami, od czego są mężowie:))

      Usuń
    5. hej, hej, ale chyba nie beze mnie?! :) ja tam mogę na wszystko, kawkę, ciasto, a nawet piwo, co mi tam, taka jestem chętna! :)))

      Usuń
    6. no wiadomo, że z Tobą :))) to byłby szczyt chamstwa robić sobie ustawkę na spotkanie w Twoich komentarzach na blogu, z pominięciem Autorki bloga :)

      Usuń
    7. Taaaaak! Taaaaak! Trzy razy tak dla idei!

      Usuń
  4. Że też zawsze o takich imprezach dowiaduję się po fakcie:( A w sobotę akurat byłam w pobliżu...;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jej, szkoda. Też nie lubię kiedy coś, co chętnie bym zobaczyła/odwiedziła itp. przechodzi mi koło nosa, bo nie wiedziałam... napewno będą jeszcze kolejne edycje :)

      Usuń
  5. Też chciałam być, ale 5-tygodniowy bobas w domu, więc i mama w domu. Czytam Twojego bloga i bardzo mi się tu podoba. Sama dopiero startuję (jako blogerka i jako mama), ale rozkręcam się (na obu frontach). P.S. Ekoubranka też uwielbiam! I rzeczy i Natalię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale macie cudowne imprezy!!!!! Jaaaaa!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale szał :-)!!!! Jak żałuję, że mieszkam taaak daleko...

    OdpowiedzUsuń
  8. Judyta, uwielbiam Cię za takie inspirujące wpisy, jak ten:) Dziękuję za fotorelację:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja uwielbiam Cię za takie komentarze jak ten! :)) dzięki!

      Usuń
  9. Ojej, ale cuda! Czemu o wszystkich takich imprezach ja się dowiaduję za późno?! Gdzie to można wyczytać? W Krakowie nic się nie szykuje?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad!