przy okazji uszyłam Benkowi czapkę z napisem "bebok" - może pamiętacie z dzieciństwa? :-)
Na początek wbrew tytułowi odrazu napiszę rzecz oczywistą; nie ma lepszego i gorszego rodzica. Zarówno mama jak i tata, są tak samo ważni i potrzebni. Tyle teoria :-) Ale kto, jak kto my-rodzice, nie musimy się czarować. Czasem bywa tak, że jeden z rodziców jest jakby bardziej "na topie", może robić to, czego drugiemu nasza pociecha zabrania. A to jedzenie podawane przez mamę jakby lepiej smakuje, a to tata robi jakby cieplejszą kąpiel, albo znów herbatka od mamy jest pyszniejsza... U nas właśnie znalazło się coś, co najwyraźniej zarezerwowane jest tylko dla taty, no i jeszcze kogoś, ale od początku.
Od kiedy na świecie pojawił się Ben wiedzieliśmy jedno: chcemy aby relacja pomiędzy nim a jego tatą była jak najlepsza. Nie taka w której to, przychodzi po pracy pogłaszcze po główce i to by było na tyle. Wiadomo, że jak w domu zostaje mama, która i tak przez ciążę, poród i bliskość z dzieckiem w połogu, ma na starcie mocniejszą więź. I tego samego chcieliśmy dla M. Żeby byli blisko. Dlatego po porodzie M. był z nami w domu niemal półtora miesiąca. Zawsze jak najbardziej czynnie uczestniczył we wszystkim, a wspólne kąpiele (czyli oboje kąpiemy Bena) to już nasz rytuał. Teraz kiedy wraca z pracy celowo podsycam atmosferę ciesząc się z jego powrotu "zobacz, tatuś wrócił!", Ben biegnie szczęśliwy do drzwi podaje cześć, tak jak go tata nauczył, a potem zagląda, czy kupił chlebek i bułki :-). Jak siedzimy razem, to oprócz tego, że M. sam go przytula, jeszcze od czasu do czasu zachęcam; "przytul tatusia", żeby wiedział, że i dla mnie to coś fajnego. Jak mówię zrób "dobry tata", to głaszcze go po głowie swoją małą rączką. Takich sytuacji jest mnustwo i dzięki temu Ben traktuje nas tak samo. Czasem wręcz przyjdzie przytulić się do mnie, potem idzie do M., po czym znów wraca do mnie i ponownie biegnie do M... no nie może się zdecydować :-)
Jednak jest jedna rzecz, co do której mama jest "be". To jedna z najlepszych rzeczy jakie można dostać i kurka, sama go tego nauczyłam! Mowa o dawaniu buziaków. Pomyślałam, że najlepiej będzie jeśli pokażę mu na przykładzie misiów. Bardzo je lubi, przytula, nosi ze sobą, więc zaczęły mu dawać buziaczki z dzwiękiem buziaka emitowanym przeze mnie :-). Szybko załapał i zaczął sam zbliżać się do któregoś i robić usteczkami prawdziwe buziaczki. Świetnie, pomysłałam i zachęcałam do dania buziaka mi. Tego dnia bez problemu dwa razy dostałam słodkie buzi. Później opowiedziałam M. o naszym dokonaniu i on też oczywiście spytał Bena, czy da mu buziaczka. Dał i od tej pory daje za każdym razem kiedy go o to poprosi, a nawet sam przychodzi i daje mu bez powodu. A wiecie co się dzieje, kiedy ja mówię "dasz mi buziaczka"? Ben kręci głową i kategorycznie stwierdza: "nieeee". Tym sposobem buziaki są zarezerwowane tylko dla taty i misiów, którym też nie szczędzi czułości. Ale żeby tak matce? A fuj!
No wiecie, cieszę się, że Ben i M. tak słodko się dogadują, ale... no jak mnie ta zazdrość zżera! :-)
A jak u Was na froncie? Kto jest bardziej "na topie"?
Judyta.
mama silesia na facebooku
zacznij weekend pikinikiem! na facebooku
Jest ok buziaczki są rozdawane po równo :)
OdpowiedzUsuńnie masz serca :D
Usuńu nas na topie jest raz jedno raz drugie :-))))
OdpowiedzUsuńi masz racje oboje rodzice są bardzo ważni dla dziecka i to przez całe życie tak powinno być :-)
czapa super!
:*
Ojej :) nas smyk jeszcze w brzuchu ale mam wrażenie, że gdy mąż wraca z pracy i siadamy razem na sofie to mały zaczyna kopać, gdy mały wieczorami szaleje i mówię mężowi daj rękę to mały kopie, kopie i po chwili się uspokaja co czasem jest dla mnie ulgą :) Po narodzinach chciałabym żeby kąpiel była sprawą męską, syna z ojcem, a jak będzie zobaczymy ;)) Na razie kupuje bodziaki i koszulki z napisem I love Daddy" itp :)
OdpowiedzUsuńU nas tata tata :)))
OdpowiedzUsuńu nas, muszę Cię zmartwić, buziaki też są sprawiedliwie obdzielane :) będziesz jutro na przystanku śniadaniowym w kato?
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała dołączyć, ale jeszcze przez miesiąc weekendy spędzamy sami z Buniem i trochę przez to niemobilni jesteśmy. Ale pomysł z piknikiem super i jeżeli będzie kontynuowany również w czerwcu to chętnie dołączę! :)
Usuńja też całkiem niemobilna, czyli autobusem do celu :) może i Wy się skusicie tym sposobem :)) a mam nadzieję, że idea przeciągnie się na też na czerwiec
UsuńRuby, wybacz, że dopiero odpowiadam, ale wczesniej nie siadałam nawet do komputera :) nie było nas na śniadaniu, bo Ben po chorobie musiał się jeszcze oszczędzać, ale mam nadzieję, że jeszcze uda nam się zajrzeć :)
UsuńU nas na prośbę by Antuan dał buziaka tacie - wystawia czolko do pocalowania:) Mnie zdarzyło się parę razy dostać, ale stwierdzam, że to za mało;)
OdpowiedzUsuńMy jesteśmy na etapie dawania buziaka niż ich otrzymywania. Ale miejmy nadzieję, że za niedługo się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńBtw...też się wzięłam ostatnio za szycie czapek Młodemu :)
U nas w czwartek na topie był zdecydowanie tata. M. postanowiła płakać bez powodu (to znaczy zapewne z powodem, tylko mnie nie dane było go odkryć) przez ponad godzinę (ktoś mi podmienił dziecko!!!!), ale przeszło jej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kiedy do domu wszedł popracowy tatko. Uspokoiła się od razu po czym kiedy Towarzysz Mąż przekazał mi ja uspokojoną od nowa włączyła syrenę. Foch, czy jak?
OdpowiedzUsuńPoza czwartkiem na topie u czterotygodniowego maleństwa jest oczywiście mama, bo u taty, choćby i najlepszego (a wiadomo że Towarzysz Mąż jest najlepszy!) pełnego jedzonka cycka nie uświadczysz :))))
PS. Kocham czapkę Bena!!!!!! Ja się naprawdę będę musiała w końcu nauczyć szyć!
OdpowiedzUsuńU nas jest różnie. W zależności od dnia i humoru. Ale w większości jest po równo:) Tyle, że Młoda czasami ma fazy na tatusia i wówczas nawet kotu nie pozwala się do tatusia przytulić. Nie mówiąc już o mnie;P Podobnie jak Wy dbamy o te relacje od samego początku i jak którekolwiek z nas wraca do domu to jest pisk, radocha i bieg do drzwi w podskokach:)
OdpowiedzUsuńA beboka znam z dzieciństwa:) ale to chyba tylko urok Śląska:)
Ja pozostawię to bez komentarza :P Bo nie mam się z kim równać, a co za tym idzie, jestem górą :) w sumie walkowerem.
OdpowiedzUsuńU nas raz tata, raz mama.
OdpowiedzUsuńBuziaki i przytulaski na szczęście po równo :)))
U nas też po ,,równości". Jak pół dnia spędza ze mną, to jak wraca tata z pracy to nie może się od niego odkleić. I na odwrót. Myślę, że tak wszędzie powinno być :-)
OdpowiedzUsuńU nas chyba tata:)))Jest autorytetem w każdym calu:)
OdpowiedzUsuńU nas chyba tata:)Jest autorytetem w każdym calu:)
OdpowiedzUsuńU nas jak na razie prym wiedzie mama bo jest non stop ale coś czuję, że do czołówki zbliża się także postać tatusia bo chłopaki zaczynają mieć jakieś własne sekrety i żarciki i kurde zamiast się cieszyć to zazdrość mnie zżera;) A z buziakami mamy podobnie mój syn czerpie większą radość z obcałowywania taty niż mamy hmmm cóż za niesprawiedliwość;)
OdpowiedzUsuństaramy się aby żadne z nas nie czuło się pokrzywdzone, ale wiadomo jak to w życiu bywa, jak i u was, dziecko sobie upodoba rodzica i basta
OdpowiedzUsuńbuziolki, tulaski, bardziej przeznaczone dla mamci :))
dziękuję czuję się dopieszczona :))
UsuńJa jestem od cycka, rzecz jasna ;))
OdpowiedzUsuńA tatuś od zabawy, od hulania i w ogóle on wszystkie zachcianki spełnia ;))