Jak wygląda nasz dzień? A proszę bardzo:
6:00-7:00
Pobudka. Kiedy widzę roześmianego Bena, który radośnie mnie wita i mi uśmiech na twarzy momentalnie się pojawia. Jak tylko wezmę go na rączki, to odrazu przytula główkę, a ja łagodnym głosem pytam "wyspał się mój maluszek?"
7:00
Mleczko z kubeczka. Mam w domu małego mlekołaka, który bez niego nie wyobraża sobie dnia. Często wypicie całej porcji kończy się "ułeeee" które w wolnym tłumaczeniu oznacza "czemu tak mało?!" Na szczęście po chwili mu przechodzi, a na twarzy znów wita uśmiech.
8:00
Ja. Tutaj wkracza mama - samolubna. Kiedy dziecko nakarmione, pieluszka zamieniona, higiena i przebranie z piżamki za nami, to ogarniam się ja. W łazience towarzyszy mi nie kto inny jak wszędobylski Ben. Często tak głośno "komentuje" moje poczynania, że sąsiadka mi mówi iż mam "bardzo rozgadanego synka, bo zawsze go słyszy w łazience" (nasze łazienki są przez ścianę, wiecie jak to życie sąsiedzkie w bloku :-) zresztą ja też często słyszę jej córeczkę która ma 4 miesiące).
8:30
Zabawa. Ta poranna jest najlepsza, bo co tu dużo kryć, oboje mamy najlepszy humor. Zatem gonimy się po pokoju, rozmawiamy z misiami, budujemy (głównie ja) i burzymy (wiadomo kto), czytamy książeczki, robimy miny, bawimy się w "a kuku" wciąż uwielbiane itp.
11:00
Drugie śniadanko. Zwykle jest to kanapeczka z szynką, twarożkiem a ostatnio żółtym serem. Ben dosłownie kocha kanapeczki (dostaje różne pieczywo). Na ich widok odrazu wykrzykuje "mniam mniam!" i podskakuje w krzesełku. Do tego często jest jakiś owoc dawany do rączki.
Dla mnie to pierwsze śniadanie. Jestem już przeraźliwie głodna, ale mogę w spokoju zjeść, bo każdy z radością konsumuje swoją porcję. Ja najchętniej sięgam po grahamki, lub inne bułki z ziarnami, albo musli ze świeżymi owocami. Aktualnie ze względu na chorobę jogurt. W między czasie mam chwilę, żeby zerknąć na maile, czy ulubione blogi. Ta chwila jednak trwa krótko.
11:30
Drzemka lub spacerek, albo jedno i drugie. Kiedy pogoda i okoliczności nam sprzyjają, to idziemy na spacerek. Niestety jest tylko jedna przyjemna trasa, która już dawno zdążyła mi się znudzić, więc urozmaicam jak mogę i krążę między blokami po całej okolicy, czasem wpadniemy do sklepu po jakiś drobiazg.
Kiedy zostajemy w domu i Ben udaje się na drzemkę, mam chwilę dla siebie. Zwykle kończy się to ogólną pracą przed kompterem. Kiedy mi się uda, to szyję.
13:00
Zabawa. Ponownie witamy się z misiami, gramy na organkach, czytamy, a także gotujemy obiadek dla Bena i dla nas. Mam dzielnego pomocnika w kuchni, który z ochotą postuka drewnianą łyżką, spróbuje rozpakowac makaron, zajrzy do szafki, a zaraz potem spojrzy czy na niego patrzę, bo doskonale wie, że mu nie wolno. Kiedy gotowanie Jego zdaniem trwa za długo, to głośno mnie o tym informuję, a ja muszę wtedy mocno się nagimnastykować, żeby wyprosić jeszcze chwilę. Po gotowaniu okazuje się, że na podłodze mam cały sklep spożywczy. Pudełka kaszy, ryżu, paczki makaronu, puszki pomidorów, a także pokrywki od garnków, drewniane przybory do gotowania...
to zdjęcie jest z początku rewolucji w kuchni.
15:00
Obiadek. Ben zjada przygotowany wcześniej obiadek. Staram się, aby w miseczce nie było nudno, ale prawdę powiedziawszy Jemu smakuje wszystko. Chętnie się zajada, choć czasem uznaje, że sama konsumpcja jest mało atrakcyjna i oczekuje zabawiania go w trakcie. Bywa, że udaje mu się mnie wciągnąć, aż w końcu orientuję się, że oprócz trzymania miseczki i karmienia go łyżeczką muszę jeszcze ciągle mu coś podawać, bo dla zabawy wszystko zrzuca i do tego jeszcze robić śmieszne miny. Wtedy stopuję i jedzenie jest tylko (lub "aż") jedzeniem, chcę żeby skupił się na tym. A ostatnio nawet sam próbuje jeść!
15:30
Druga drzemka. I tu znowu czas dla mnie. Podobnie jak poprzednio kończy się to randką z komputerem lub innymi rzeczami które mam do wykonania (jednak żadne głośne zajęcia nie wchodzą w grę).
17:00
Obiad rodziców. Wreszcie możemy razem zjeść obiad. Nigdy nie jem wcześniej sama, zawsze czekam na M. W tym czasie Ben dostaje swoją jedyną przekąskę w ciągu dnia, mianowicie wafelek ryżowy i siedzi z nami przy stole. Potem jest zabawa z tatą lub z mamą i tatą.
18:00
Deserek. Tutaj duża różnorodność. Czasem dostaje owoce do ręki, czasem nieco je pogniotę i podam z jogurtem naturalnym lub twarożkiem, czasem z kaszą manną czy w formie musu itp. Deserki Ben darzy wielką miłością i oprócz kiwi lubi wszystkie podane mu do tej pory owoce.
18:30
Kolejne zabawy z rodzicami. My jednym okiem staramy się obejrzeć wiadomości, Ben stara się nam to uniemożliwić :-)
ps. zgadnijcie z czym Ben się tak zapoznaje :-)
20:00
Kąpiel, mleczko, spanie. Oh kąpać się to On lubi, pluskać, łapać pianę, myć ząbki (bo pastę też lubi i na jej widok woła "mniam mniam"), ale wycierać się po kąpieli i ubierać w piżamkę to już zdecydowanie nie. Wykonuję te czynności w ekspresowym tempie, a i tak bez protestów się nie obejdzie. Potem mleczko i utulenie do snu. Czasem kilkukrotne. No dobra zawsze kilkukrotne.
Taki nietoperek lata w naszym domu :-)
Tu przerwę nadawanie, bo to czas dla dorosłych :-) A na poważnie, to po 20:00 zwykle jestem padnięta i oglądam film, wskoczę na chwilę na komputer, jak mam odrobinę siły to robię co tam jeszcze muszę zrobić.
Może zauważyliście, że nie ma w ciągu dnia prasowania, prania, sprzątania itp. Otóż te czynności wykonujemy z M. wspólnie lub na zmianę. Nie chcę aby macierzyństwo kojarzyło mi się ze stereotypowym "siedzeniem w domu", garami, żelaskiem i odkurzaczem. Sądzę, że da się wygospodarować czas dla siebie, który poważnie jest czasem dla siebie :-) na swoje pasje i tylko swoje sprawy.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym postem i naszym absolutnie zwyczajnym dniem, bo choć wpis długi, to w rzeczywistości dzień krótki i nawet jak pozornie nic się nie dzieje, to oj dzieje się, dzieje!
Może kiedyś pokuszę się o opisanie dnia na wariackich papierach, kiedy mamy dużo do zrobienia, trzeba się z kimś spotkać, a wszystko jest na ostatnią chwilę :-)
Judyta.
Fajny dzień, aż miło się czytało ;)
OdpowiedzUsuńCo do obiadu ja też nigdy nie jem sama tylko zawsze czekam na M. jeśli oczywiście nie jestem w pracy do nocy ;)
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
cieszę się:)) jak się je we dwójkę/trójkę, to jakoś milej :)
UsuńI tam mija dzień za dniem :)) A każdego dnia nowe umiejętności i ten cudowny uśmiech, który jest w stanie wynagrodzić każde zmęczenie :))) Miłego dnia życzę:))
OdpowiedzUsuńo tak, uśmiech pobija wszystko, a my mamy to szczęście, że trafił nam się śmieszek (kiedy nic mu nie dolega) :)))
UsuńNasz dzień prezentuje się podobnie :) Z tym, że latam między łazienką i pokojem jak głupia,bo nasz łazienka nie nadaje się aby zabierać do niej dziecko (czyt. stare budownictwo, łazienka dobudowana na końcu domu,trzeba przejść przez zimny ganek, a w łazience na podłodze beton) i kąpiemy się co 2 dni :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie utrudnioną sprawę macie z tą łazienką...jeszcze zimą najgorzej.
UsuńZimą to już wgl kosmos :D
UsuńO 20.00 u nas taki sam punkt dnia :)
OdpowiedzUsuńPotem też jestem padnięta totalnie :)
Śmieszny ten tekst o obiadku a raczej jego braku :D Całkiem miły ten Wasz zwyczajny dzień :)
OdpowiedzUsuńhihi, tak naprawdę nie jestem taka straszna i gotuję, a talerze nie stoją puste:)) dziękujemy
UsuńŚwietny post:) fajnie się czytało:)
OdpowiedzUsuńbardzo mnie to cieszy:)
UsuńJakk my jesteśmy sami, to często nasz dzień wygląda prawie tak jak Twój... i pewnie wielu mam
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wiele mam ma taki tryb, ale to fajnie wiedzieć, że gdzieś są mamy, które właśnie robią to samo:)))
Usuńu nas jest ostatnio podobnie, tylko że wstjemy ok 10, a chodzimy spac ok. 22
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć takie pobudki, ale spać dalej chodzić po 20 :))
UsuńŚwietnie to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że macie taki ustalony plan dnia :)
Niby codziennie jest monotonia, ale ile można dzięki temu zaplanować :)
planowanie mamy opanowane :) choć czasem dni malują się zupełnie inaczej...:)
Usuńcudny dzień taki zwyczajny a taki radosny :))
OdpowiedzUsuńbuźki
Jestem bardzo ciekawa takiego dnia na wariackich papierach. Ale nasze dni "spokojnie" są prawie identyczne. :)
OdpowiedzUsuńmiło się czytało i absolutnie nie było to nudne:) nasze dni mijają podobnie, chociaż 2 drzemki w czasie dnia. marzenie..
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że ten stan dwóch drzemek utrzyma się jak najdłużej:)
Usuńno to muszę Ci powiedzieć, że masz złotego męża ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie, nawet platynowego! :)
UsuńCzas dla siebie, zawsze powinien się znaleźć :) inaczej można zwariować
OdpowiedzUsuń