czwartek, 20 listopada 2014

10 powodów dla których wciąż wracam do Londynu.

W Londynie byłam dobrych kilka razy w kilku odsłonach. Był (nie raz) wypad z przyjaciółkami, byłam z M., byliśmy rodzinnie. Byłam latem, byłam jesienią, a teraz będę i zimą. Zatem widziałam to miasto ubrane w różną szatę kolorystyczną, porą wieczorową i tą za dnia, zwiedzając turystyczne atrakcje, jak i skręcając w zwykłą uliczkę. A jednak wciąż czuję niedosyt, magnetyczne przyciąganie...

Oto moje 10 powodów dla których wciąż wracam do Londynu, choć teraz, kiedy zaczęłam przygotowywać tą listę, stwierdzam, że bez problemu mogłoby ich być 50.


1. Ludzie.

To zdecydowanie wielka zaleta Londynu. Choć mówi się, że prawdziwych anglików w tym mieście można szukać na próżno, to przecież gdzieś tam jeszcze są :) A tak na poważnie, to właśnie ta wielokulturowość jest wspaniała, otwartość i spontaniczność. Podoba mi się jak są pomocni (ot, choćby przy wnoszeniu wózka w metrze), uśmiechnięci i jaki mają w sobie luz. Czy to nie wspaniałe jak ma się cały kulturowy świat na wyciągnięcie ręki? Zaczynasz rozmowę ze znajomym z Albanii, po chwili kumplujesz się z mieszkańcem Mauritiusa, by zakończyć konwersację z Rosjaninem. No a przede wszystkim są tam P&P!




2. Architektura.

Nowoczesne i stare zarazem. Centrum Londynu to niesamowicie kontrastowy krajobraz. Każdy budynek ma swoją niepowtarzalną historię i magię. Nie da się tego opisać, to trzeba po prostu zobaczyć i to na pewno nie jeden raz. A najpiękniejsze jest to, że zawsze, dosłownie zawsze jest coś nowego do odkrycia.








3. Sztuka na wyciągnięcie ręki.

Mam wrażenie, że to miasto po prostu obrasta w sztukę. Na każdym kroku możemy się z nią zetknąć. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie musimy mieć wypchanego po brzegi portfela, czy zmysłu skierowanego jedynie na tzw. sztukę wyższą. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Od galerii, przez muzea (z których przecież wiele jest darmowych), miusicale, rzeźby które możemy znaleźć zuepłnie niespodziewanie w jakimś zaułku, aż po ulicznych artystów. Rzekłabym, że tutaj, to własnie sztuka nigdy nie zasypia.


National Gallery.




4. Komunikacja miejska.

Niesamowicie rozwinięta i doskonale zorganizowana. Zawsze na czas i co parę minut, dojedziemy wszędzie i o każdej porze. Ale nie tylko funkcjonalność jest jej wielką zaletą, a także wygląd. Piękne stacje metra, potrafią nieraz zaskoczyć, czerwone piętrusy, dzięki którym możemy zwiedzać Londyn z biletem w ręku, czy czarne taksówki, które mają niepowtarzalny urok...





5. Jedzenie.

Okryte raczej złą sławą ma też swoich zwolenników. Przyznam, że na początku nie byłam nim zachwycona, a kiedy już ktoś zabrał mnie na "eanglish breakfast", to raz że zjadłam z ciężkim sercem połowę, a dwa, że więcej nie zamierzałam tego tknąć :). Ostatni pobyt jednak to odczarował. Angielskie śniadanie jest całkiem dobre kiedy przygotuje się je samemu, a nawet zasmakowały mi mrożone kievs stuffed with garlic and herbs zrobione w piekarniku i podane z frytkami oraz jedyną pasującą do nich sałatką której składu nikt nie znał :) Z chęcią znacznie rozszerzę zakres kulinarnych poszukiwań i rozsmakuję się na dobre w angielskiej kuchni.




6. Zwierzęta w parkach.

Zwierzaki są bardzo przyjazne, nie boją się ludzi i jedzą im wprost z ręki. Jak na przykład ta wiewiórka, która śmiało przyszła do nas po frytki :)




7. Parki.

Skoro była mowa o zwierzętach, które możemy tam spotkać, to nie można pominąć samych parków w tym zestawieniu. Są duże, ciche, zachęcające, do odkrywania ich zakątków i po prostu chce się tam przysiąć na ławce z książką w ręku lub rozłożyć koc i urządzić rodzinny piknik.





8. Zakątki, zakamarki, tajemnice.

Warto czasem wejść w nieznaną uliczkę i odkryć coś nowego. Ciekawa rzeźba? Urokliwa kawiarnia? Niszowa księgarnia? A może niezwykły budynek, który zachwyca? Kiedy byliśmy w Londynie z M. sami (przed erą Bena):) dawaliśmy się ponieść nogom i co rusz odkrywaliśmy nowe zakamarki. Uwielbiam takie zwiedzanie. Choć oczywiście trzeba być czujnym i raczej robić to w centrum za dnia, niż nocą w szóstej strefie.







9. Klimat.

To coś, co jest w Londynie niemal namacalne. Trzeba tam być, żeby to poczuć, ale jest gwarantowane. Z jednej strony czujemy się jakbyśmy odbyli podróż w czasie, byli na tropie nowej zagadki z Sherlockiem Holmes' em, z drugiej jakbyśmy przenieśli się do świata bajek i fantazji, za chwilę mieli odjechać z peronu 9 i 3/4 na King's Cross, by za moment trafić na niesamowity koncert i zakończyć jedną z misji 007.




10. Wszystko to, co jeszcze przede mną.

To miasto nigdy się nie kończy, co jest wspaniałe. Jeszcze tak wiele miejsc chciałabym odkryć, zobaczyć i poczuć. Tyle jest do zwiedzania, że chyba życia mi nie starczy, ale będę usilnie próbować. Już dziś (!) kolejna wizyta i naprawdę nie mogę się doczekać.


Stay tuned. Będę nadawać z Londynu.

A jakie są Wasze odczucia względem tego miasta? Pokochaliście je? Odwiedzacie? Macie swoją listę? :)









Judyta.






16 komentarzy:

  1. pięknie pokazałaś to miasto
    miłej wyprawy!

    OdpowiedzUsuń
  2. to miasto jest niesamowite:-) pomimo tego, że momentami dla mnie zbyt tłoczne, również je kocham:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna lista! I bardzo prawdziwa. Mimo, że w Londynie byłam tylko jeden dzień, mam identyczne odczucia jak Ty :) Mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Londyn <3
    Kurczę, marzy mi się tam pojechać.
    Myślimy z Arkiem o jakimś wypadzie na weekend. Może na przyszły rok, na wiosnę się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja byłam dwa razy w Londynie i chętnie wybrałabym się jeszcze przynajmniej z dwa razy, wspaniałe miasto, a do twojej listy dodałabym jeszcze modę uliczną
    udanej wycieczki, bawcie się dobrze i oby wózek wrócił cały ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak wiesz mieszkam w tym mieście i kocham je całym sercem... ale niestety jest jedno ale, życie w tym mieście jest bardzo drogie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie byłam w Londynie,ale jest na mojej liście ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No z ciekawoscia przeczytalam caly wpis. I powiem Ci, ze z perspektywy mieszkanca Londynu ta metropolia jawi sie zupelnie inaczej. No ale to tylko moja uwaga, ktora nijak nie wplywa na Twego posta.
    Milego pobytu zima. I baw sie dobrze odkrywaniem nowych miejsc w tym tyglu roznosci. Powodzenia i pozdrawiam
    P.

    OdpowiedzUsuń
  9. Do Londynu to bardzo chcę się wybrać! Mam zamiar poczekać, aż Młody przejdzie na parasolkę i podróz do Londynu obowiązkowa- tym bardziej że można za śmieszne pieniądze zakupić bilety :)
    Bawcie się dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny artykuł, rewelacyjne zdjęcia :) aż by się chciało wsiąść w samolot i polecieć hen daleko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny artykuł, rewelacyjne fotki!! aż by się chciało wsiąść w samolot i lecieć hen daleko ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszczę Ci tego Londynu! Ale mamy mocne wiosenne postanowienie, aby tam zawitać na weekend:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też lubię Londyn (choć nie kocham miłością absolutną, inne zakątki Anglii to 'moje miejsca' - Kornwalia, ach!) ale Towarzysz Mąż.... yyyy... mniej. W związku z czym od dawna nie byłam.... Mimo tego że w Anglii jestem średnio raz na kwartał i przez ostatnich pięć lat (poza tegorocznym) spędzam tam całe lato to w Londynie nie byłam już od kilku lat. Jak to się stało? Hmmm.... Muszę nadrobić, Twoje zdjęcia mi przypomniały jak w Londynie fajnie! :) Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze bardziej po tym poście, chcę zobaczyć Londyn!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde, jeszcze nigdy nie byłam w Londynie i jakoś mi nie po drodze... ale muszę kiedyś tam zajrzeć. Koniecznie! Chociaż mentalnie jestem zakochana w Amsterdamie i tam kocham wracać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad!