poniedziałek, 13 stycznia 2014

Odwaga przychodzi z wiekiem?

Już nie jeden raz wspominałam, że Ben to taki typ wrażliwca, który od początku bardzo się wszystkich wokół bał. Kiedy próbował się zbliżyć do Niego ktoś poza mną i M. natychmiast rozlegał się płacz. I nie miało znaczenia, czy chodziło o sąsiadkę, panią doktor, dziadka, czy naszego znajomego. Bał się wszystkich po równo. Niejednokrotnie musiałam tez walczyć z opinią, że to my go tak "nauczyliśmy", co dla mnie jest oczywiście absurdalne. Nie wyobrażam sobie, że można noworodka, czy niemowlaka nauczyć bojaźni do obcych mu ludzi, czy tez rodziny, którą widzi raz na jakiś czas. Jeden bobas chętnie pójdzie na ręce do każdego, a inny czuje się bezpiecznie jedynie u rodziców. O tym temacie zresztą wspominałam już wcześniej, więc jeśli macie ochotę poczytać, to zapraszam do posta "bujda".

Wraz "z wiekiem" zaważam u Bena pewne zmiany. Coraz częściej zdarzało się, że po czasie na oswojenie i pokonanie strachu, uśmiechał się do znajomych który nas odwiedzali. Nadal z daleka, a najlepiej z naszych ramion, ale zawsze to już postęp. Później, kiedy ktoś się nim nie interesował i na siłę, nie zaczepiał, sam zaczął pochchodzić, robić miny, klepać po ramieniu, czy kolanie. Natomiast teraz śmieje się z całym towarzystwem, przynosi wszystkim swoje zabawki, a nawet pozwala wziąć się na ręce! Nadal nie dzieje się to wszystko "od tak", trzeba dać mu chwilę, ale zmiany w Jego śmiałości są ogromne. Jestem z Niego bardzo dumna. Nie tak dawo temu odwiedziliśmy naszych znajomych, którzy mają kilka miesięcy starszego synka od Bena i zostaliśmy u nich na noc. Szczerze nie przypuszczałam, że w obcym miejscu z obcymi ludźmi cała akcja zakończy się sukcesem, ale Ben tylko ciut później niż zwykle nam zasnął. Pięknie spał w drugim pokoju ze swoim kolegą, a my mogliśmy swobodnie porozmawiać.

Czy to oznacza, że Jego odwaga wraz upływem kolejnych miesięcy będzie rosła? Mama nadzieję i czekam z niecierpliowścią na wielkie wojaże i odkrywanie świata bez strachu, za to ze świadomością, że mama i tata zawsze są gdzieś w pobliżu by wspierać.

Ciekawa jestem, jak było z odwagą u Waszych dzieciaczków? Może znajdą się jakieś wrażliwce, jak Ben, lub odważni poszukiwacze przygód w stylu Indiana Jones :-)





I tradycyjnie przypominam o trwającym konkursie z prezentem na Dzień Babci i Dzień Dziadka. Zostały już tylko dwa dni.






Judyta.








27 komentarzy:

  1. Dla mnie sprawa jest jasna, jedni rodza się nieśmiali, są bardziej ostrożni i wycofani, inni odwrotnie. Pewnie, że z wiekiem się zmieniamy i byc może w przyszłości mozna popracować nad "śmiałością" swojego dziecka....Mój syn gdy był mały był bardzo odważny, nikogo się nie bał, z każdym by poszedł...a teraz wyrósł z niego taki spokojny nastolatek, nieśmiały wręcz:-) Jak to mówi Kubuś Puchatek "The things that make me different are the things that...make me:-) " I tego się trzymajmy:-) Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również uważam,że to kwestia charakteru,co oczywiście z czasem może się nieco zmieniać,ale wszystko naturalnie,bez żadnego nacisku:) a Kubuś zawsze wie co mówi:))

      Usuń
  2. Myślę, że Ben będzie się robił bardziej i bardziej odważny.
    Z drugiej strony - ostrożności nikomu jeszcze nie zaszkodziła ;)
    Lili idzie na żywioł - do wszystkich uśmiechy i z rąk do rąk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja ostrożność jest dobra,choć do tej pory u Bena to był naprawdę spory strach przed wszystkimi,teraz jest powiedzmy odważny z dozą ostrożności:)))

      Usuń
  3. U nas przez pierwsze od pół godziny do godziny w nowym otoczeniu jest nieśmiałość i powolne oswajanie się. Potem, z czasem, już trochę lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hihi, Kornelka jest typem mieszanym, bo i owszem, nikogo się nie boi, a żądzy przygód nawet Indiana mógłby jej pozazdrościć (dziś próbowała np. zbadać wnętrze pralki wchodząc do niej- mamy taką z tych mega dużych), jednak, cóż, najgrzeczniejsza jest wtedy, kiedy wszystko układa się po jej myśli. Uśmiecha się niemal do każdego, ale już na ręce da się wziąć tylko temu, do kogo sama raczy podejść i wyciągnąć łapki. Niestety potrafi być humorzasta- kiedy coś nie idzie według jej planu potrafi pokazać pazurki- czasem jeszcze potrafi się rzucić na podłogę, ale wystarczy nie zwracać na nią uwagi i od razu wstaje z grzecznym "mamo":)

    OdpowiedzUsuń
  5. u nas odwaga na zasadzie sinusoidy etapy sie przeplatają :D raz idzie, robi nie patrzy, nie słucha , cały świat jej, a czasem dziadka się wstydzi...

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas też potrzeba czasu aby się oswoili a potem to h ho

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas było podobnie..odwaga rosła wraz z Sofie, teraz już nie traktuje wszystkich z dystansu i nie płacze jak się do niej zbliżają ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. sama byłam i nadal jestem nieśmiała ale córka ma prawie 4 miesiące a śmieje się do każdego ale zobaczymy jak potoczą się jej następne miesiące. Ale przebywa w trochę większym gronie niż tylko ja więc może będzie śmiała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gabryś jest zdecydowanie najbardziej otwartym na ludzi dzieckiem jakie znam, ale to pewnie po wariatach rodzicach ;) taki z niego mały sprzedawczyk - z każdym pójdzie, z każdym sie zabawi, do każdego się uśmiechnie. Nie rozumiem jak ktoś Wam mógł zarzucić coś tak absurdalnego - ludzie są zdecydowanie najdziwniejszym gatunkiem. Trzymamy kciuki za Bena! Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdziwiłabyś się, kto porafi zarzucić coś takiego:))
      A z Gabrysia odważny chłopak:)

      Usuń
    2. Skoro tak mówisz to mogę się tylko domyślać :D

      Usuń
  10. Ja również w dzieciństwie byłam nieśmiała, ale z czasem nabierałam odwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja Dzidzia też była trochę bojaźliwa, bo wychowywana jedynie przez Mamusię i Tatusia (babcie, ciocie daleko), wszystko się zmieniło kiedy poszła (po skończeniu roczku) do "Klubu Malucha" (to taki żłobek). Myślałam, że szybciej stamtąd wyjdziemy, niż przyszłyśmy, ale Córcia wszystkich zadziwiła, szybko, bo już po tygodniu się zaklimatyzowała, a teraz uwielbia tam chodzić. Dodam, że na początku chodziła na 1 GODZINKĘ, później dwie itd, a od jakiś 2 mcy chodzi na 6 GODZIN !!! Sukces, wcześniej w ogóle nie wyobrażałam sobie jak takiego Malucha można gdzieś z domu posłać, podrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Nasza Lenusia zawsze była i nadal jest bardzo ostrożna-w tej kwestii nic się nie zmieniło.Natomiast wraz z wiekiem (5 lat )widzę,że staje się bardziej nieśmiała.Gdy jest w otoczeniu ludzi,których nie zna,potrzebuje jakieś pół godziny na "oswojenie się".Kiedyś tak nie było,do każdego szła na rączki,bzikowała,zaczepiała...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jestem psychologiem, a poza tym niczego nie da się ocenić na odległość. Poczytaj jednak trochę o introwertyźmie. Po polsku jest dość dobra książka „Introwertyzm to zaleta, czyli jak przetrwać w ekstrawertycznym świecie” Marti Olsen Laney. Jeśli czytasz też po angielsku, to daj znać, prześlę Ci namiary na inne książki. Na FB poszukaj strony Susan Cain, jest świetna. Introwertyzm często jest mylony z nieśmiałością, a nieśmiałość to obawa przed oceną - introwertyzm nie! Choć często występują razem :) Moim zdaniem z powodu komentarzy typu: nie bądź taki nieśmiały! Ale on jest cichy! itp. To krzywdzące dzieci uwagi. Introwertyzm to, mówiąc bardzo ogólnikowo, sposób przyswajania świata. U Susan Cain, właśnie, czytałam o ojcu, który na komentarze wobec (i w obecności - dlaczego ludzie to robią?) swojej córki na temat jej rzekomej nieśmiałości, odpowiadał: ona nie jest nieśmiała, taki ma styl. Uwielbiam tę odpowiedź i uwielbiam być introwertykiem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z fachową literaturą jednak troszkę poczekam:) Narazie ten typ tak ma i ja go na siłę nigdy zmieniać nie będę, tak jak piszesz i ja uważam, że krzywdzące jest za wszelką cenę wmawiać dzieciom lub ich rodzicom, że dziecko musi być śmiałe i nieczego się nie bać...A poza tym jak wspominałam w poście Ben wyraźnie zaczyna się otwierać na ludzi, co mnie cieszy bo przy nas to ogromny śmieszek:))
      pozdrawiam

      Usuń
  14. Hu, hu, zobaczymy jak odważny jest Ben stający twarzą w twarz z groźnym aparatem, roar ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama jestem ciekawa:) sądzę, że po chwili na oswojenie da radę, ale tfu tfu nie zapeszam :D

      Usuń
  15. Buziam, dzieciaczków nie mam, ale obserwuję swoje bratanice i siostrzenice i zdecydowanie, z uwagi na to, że dziecko to nie jest biała kartka, tylko rodzi się już jakieś, jedno jest mniej, drugie bardziej odważne. Jedna dziewczynka w naszej rodzinie od bobaska absolutnie nie bała się kontaktu z innymi, brania na rączki, nawet dawała zabierać się na spacery. Druga natomiast aż do skończenia 2 roku życia była bardzo nieufna. Najlepiej czuła się w okolicach mamy i robiło jej ogromną różnicę, kto w danej chwili się do niej zbliża. Wybuchała nerwowym płaczem.
    Masz rację co do kwestii bronienia się przed zarzutem pt " to wy go tego nauczyliście". Absurd! niby jak?
    Po prostu taki jest.... niektórym, jakoś trudno zrozumieć podstawową sprawę, czyli: każdy jest inny. Dorosły, dziecko.... sorry, nawet pies:)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem absolutnie przekonana, że dziecko rodzi się już "jakieś":))

      myślę, że ludzie, rodzina, znajomi nie chcą tego zrozumieć, bo nie podoba im się kiedy usilnie chcą wziąć danego bobasa na ręce a On płacze i wyraźnie nie chce...a ostatnio poznałam więcej takich niż tylko Ben.
      ehh wolę być posądzana o absurdalne rzeczy niż patrzeć jak moje dziecko się boi i płacze, bo ktoś na siłę chce z niego zrobić odważnego...

      Usuń
  16. Każde dziecko jest inne.

    Olduśka do obcych nie lgnie - i dobrze! Za to jak już pozna to próbuje po kątach rozstawiać ;)
    Taka z niej Olduśka jedna ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. porównywanie jest ogromną pokusą, ale uważam że wiele niszczy. Ja sama nieraz ulegam tej pokusie, ale chwilę później stawiam się do pionu prostą myślą: każdy jest inny! Każdemu bez dwóch zdań należy się wsparcie i akceptacja rodziców:) trzymam za Was kciuki i nie słuchaj innych:) pozdrawiam.

    http://www.alelarmo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie każdy jest inny, czy to dorosły czy dziecko:) ja przeważnie jestem odporna na dziwne zarzuty, ale najgorzej, jak takie rzeczy mówią bliscy...

      dziękuję za dobre słowo!:)

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad!