Dziś wpadam szybko, żeby narobić Wam smaczku przed niedzielnym "Spotkaniem Blogujących Mam z Mama Silesia". Troszkę Was podręczę :-) i zamieszczę kilka migawek, tego co ja już dziś wraz z Ewcią z Bielisja, będziemy dla Was przygotowywać. I liczę na to, że tym razem los będzie dla nas łaskawy, bo wczoraj wszystkie znaki na niebie i ziemii skutecznie utrudniły nam życie. Zatem, zdradzam odrobinkę, ale nie za wiele, żeby nie popsuć niespodzianki!
To tylko wycinek tego, co na Was czeka. Ja już nie mogę się doczekać i jestem niezwykle podekscytowana faktem, że uda mi się poznać część z Was na żywo! Do zobaczenia!
Pamiętajcie, że spotykamy się o 10:00 w tą niedzielę (30marca) w klubie B-fit w Katowicach!
Zabierzcie ze sobą dobry humor, pozytywną energię i żądzę poznania innych Mam :-)
Nie zapomnijcie też o zmianie czasu z soboty na niedzielę. W nocy zmieniamy godzinę z 2:00 na 3:00 dzięki czemu śpimy krócej i na spotkanie się nie spóźniamy! :-)
A Wam wszystkim życzę wspaniałego weekendu!
Judyta.
piątek, 28 marca 2014
środa, 26 marca 2014
Poradnik sprytnego dziecka*
*z przymrużeniem oka
Pamiętacie Poradnik sprytnego rodzica? Dziś przyjrzymy się sytuacji z innego poziomu, mniej więcej osiemdziesięciu paru centymrtrów.
Jesteś około półtorarocznym dzieckiem i jesteś idealny? Masz rozczulające nieczym kot ze Shreka spojrzenie, słodki uśmiech i chcesz, aby zawsze i wszystko było dokładnie po Twojej myśli? Jeśli choć jedno się zgadza, a wiem, że wszystko, to po pierwsze jesteś całkowicie normalnym dzieckiem, a po drugie warto zapamiętać, że...
Jeśli masz ochotę aby mama długo nosiła Cię na rękach, to nic prostszego. Potrzyj lekko oczka, ziewnij raz może dwa i poczekaj aż rozpozna właściwe sygnały. Zobaczysz jak szybko uzna, że to czas drzemki i weźmie Cię na ręce, aby tulić do snu. Kiedy już odłoży Cię do łóżeczka, po chwili wstań z uśmiechem i wyciągnij rączki. Zaraz weźmie Cię na ręce... Powtarzaj tak długo, aż zaśniesz ze znudzenia.
Jeśli nabrałeś ochoty na zabawę tuż przed wieczornym pójściem spać, pamiętaj że jest na to niezawodny sposób. Kiedy mama będzie chciała dać Ci probiotyk wypij chętnie dokładnie dwie łyżeczki, a potem biegnij na drugi koniec pokoju. Jak Cię dogoni, to znów wypij dwie łyżeczki i biegnij w przeciwną stronę. Biegaj, aż skończy się paliwo. Mama będzie zachwycona. I pamiętaj każde sprytne dziecko wie, że kiedy woła: "chodź tu łobuzie", tak naprawdę myśli: "Ale fajna zabawa!" Stosuj także w innych sytuacjach; przy ubieraniu, myciu i na spacerze.
Jeśli uwielbiasz zabawę w rozwieszanie prania (serio, kto tego nie lubi?) to zapamiętaj jedną zasadę. Mama rozwiesza na górze, Ty ściągasz na dole. To się nigdy nie nudzi!
Jeśli aktualnie robisz coś śmiesznego, rozczulającego, tańczysz, czy prezentujesz nową umiejętność, pamiętaj: pod żadnym pozorem nie daj się nagrać! Rodzicie myślą, że są sprytni (please) i będą po kryjomu wyciągać aparat czy telefon, więc pamiętaj, że gdy tylko skierują go na Ciebie odrazu udawaj, że nic się nie dzieje i nie wiesz o co im chodzi. Nie możesz przecież dopuścić do tego, żeby mieli na nagraniu twoje wygibasy. Nie kompromituj się, miej zawsze radar w pogotowiu.
Pamiętacie Poradnik sprytnego rodzica? Dziś przyjrzymy się sytuacji z innego poziomu, mniej więcej osiemdziesięciu paru centymrtrów.
Jesteś około półtorarocznym dzieckiem i jesteś idealny? Masz rozczulające nieczym kot ze Shreka spojrzenie, słodki uśmiech i chcesz, aby zawsze i wszystko było dokładnie po Twojej myśli? Jeśli choć jedno się zgadza, a wiem, że wszystko, to po pierwsze jesteś całkowicie normalnym dzieckiem, a po drugie warto zapamiętać, że...
Jeśli masz ochotę aby mama długo nosiła Cię na rękach, to nic prostszego. Potrzyj lekko oczka, ziewnij raz może dwa i poczekaj aż rozpozna właściwe sygnały. Zobaczysz jak szybko uzna, że to czas drzemki i weźmie Cię na ręce, aby tulić do snu. Kiedy już odłoży Cię do łóżeczka, po chwili wstań z uśmiechem i wyciągnij rączki. Zaraz weźmie Cię na ręce... Powtarzaj tak długo, aż zaśniesz ze znudzenia.
Jeśli nabrałeś ochoty na zabawę tuż przed wieczornym pójściem spać, pamiętaj że jest na to niezawodny sposób. Kiedy mama będzie chciała dać Ci probiotyk wypij chętnie dokładnie dwie łyżeczki, a potem biegnij na drugi koniec pokoju. Jak Cię dogoni, to znów wypij dwie łyżeczki i biegnij w przeciwną stronę. Biegaj, aż skończy się paliwo. Mama będzie zachwycona. I pamiętaj każde sprytne dziecko wie, że kiedy woła: "chodź tu łobuzie", tak naprawdę myśli: "Ale fajna zabawa!" Stosuj także w innych sytuacjach; przy ubieraniu, myciu i na spacerze.
Jeśli uwielbiasz zabawę w rozwieszanie prania (serio, kto tego nie lubi?) to zapamiętaj jedną zasadę. Mama rozwiesza na górze, Ty ściągasz na dole. To się nigdy nie nudzi!
Jeśli aktualnie robisz coś śmiesznego, rozczulającego, tańczysz, czy prezentujesz nową umiejętność, pamiętaj: pod żadnym pozorem nie daj się nagrać! Rodzicie myślą, że są sprytni (please) i będą po kryjomu wyciągać aparat czy telefon, więc pamiętaj, że gdy tylko skierują go na Ciebie odrazu udawaj, że nic się nie dzieje i nie wiesz o co im chodzi. Nie możesz przecież dopuścić do tego, żeby mieli na nagraniu twoje wygibasy. Nie kompromituj się, miej zawsze radar w pogotowiu.
I na koniec najlepsze! To as w rękawie sprytnego dziecka:
Pamiętaj: nie ważne co zrobisz, jesteś tak niemożliwie słodki/a, że wszystko Ci wybaczą!
A Wy wiecie, co jeszcze robią sprytne dzieci? :-)
Judyta.
poniedziałek, 24 marca 2014
myśli poplątane...
Głowa pełna myśli i emocji.
Jest podekscytowanie, takie prawdziwe, bo Spotkanie Blogujących Mam przecież już tak blisko. To całe przygotowanie, pisanie, dzwonienie, umawianie wreszcie znajdzie swoje apogeum i...
No właśnie, to już Wam przyjdzie osądzić. Dlatego jest też stres, stresssss ogromny, czy to się może tak po prostu udać?
Jest też radość wielka, że dzień wcześniej będę miała przyjemność uczestniczyć w innym Spotkaniu, organizowanym przez świetną Mamę.
Jest plan, żeby w tym tygodniu przenieść Bena w niezwykłą, egzotyczną przygodę.
Jest uśmiech, kiedy znajome twarze się widzi, kiedy nasze dzieci razem szaleją, kiedy ten słodki armagedon zabawek zakrywa podłogę.
A nawet jest słodka chwila z serialem, który wciągnął bez reszty -"Suits" wspomniany przez Srokę. Cóż miło na tych panów popatrzeć (M. nie bierz tego do siebie!) :-)
I jeszcze jest taka zwyczajna nadzieja, że pogoda już na dobre rozpromieni nasze dni i spacery.
Tak oto myśli kłębią się w mojej głowie...
Ben ma na sobie: czapka sklep osiedlowy/ apaszka MyLily/ kurteczka My Little Bear/ bluzeczka Lindex/ spodnie H&M/ buty Bobbi Shoes
Judyta.
piątek, 21 marca 2014
6 sposobów na kaszę jaglaną
Kasza jaglana to samo zdrówko. Powoli się do niej przekonuję i staram wykorzystywać na różne sposoby. Jako, że ma wiele właściwości prozdrowotnych naprawdę warto wprowadzić ją nie tylko do swojej diety, ale także dziecka. Nie zawiera glutenu, dzięki czemu już najmłodsze maluszki mogą zacząć z nią przygodę. Jest zasadotwórcza, ma w składzie rzadko występującą w innych produktach krzemionkę, która działa leczniczo na stawy i pozytywnie wpływa na wygląd skóry włosów i paznokci.
Przygotowałam dla Was (i dla siebie, bo łatwiej mi będzie wracać do pomysłów zebranych w jednym miejscu) zbiór przepisów z kaszą jaglaną w roli głównej. Są wśród nich takie, które wypróbowaliśmy i lubimy, oraz te które przykuły naszą uwagę i zamierzamy wykorzystać.
1. Paprykarz z kaszy jaglanej - ten przepis publikowałam już na blogu wcześniej, więc wszystko czego Wam potrzeba znajdziecie TUTAJ
2. Kasza jaglana na słodko, z jabłkiem i gruszką - Benowi taki obiadek bardzo smakował :-)
pół szklanki kaszy
szklanka wody
jabłko
gruszka
ocjonalnie cynamon
Pokrojone w drobną kostkę jabłko i gruszkę gotujemy w niewielkiej ilości wody źródlanej (tak aby zakryło owoce). Kiedy będą miękkie dodajemy do ugotowanej wcześniej w szklance wody (15-20 min.) kaszę i ewentualnie dodajemy odrobinę cynamonu.
3. Kasza jaglana z warzywami i wołowiną.
pół szklanki kaszy
szklanka wody
dowolna kombinacja warzyw (włoszczyzna, brokły, cukinia, to co lubimy)
wołowina lub inne mięso według uznania.
Kaszę gotujemy w taki sposób, jak w przepisie wyżej :-) Gotujemy wołowinę i do wywaru dodajemy warzywa. Kiedy wymieszamy kaszę z mięsem i warzywami, możemy dolać trochę wywaru, wtedy kasza nie będzie sucha.
W naszych przepisach nie ma przypraw, ponieważ wszystko zjada Ben, a jemu nie solimy, oczywiście w wersji dla dorosłych można przyprawiać według uznania.
A teraz przepisy, które chcę wcielić w życie :-)
4. Placki z cukinii i kaszy jaglanej.
Przepis znajdziecie TUTAJ - zdjęcie pochodzi ze wskazanej strony:
5. Kasza jaglana z nutką wanilii.
Przepis znajdziecie TUTAJ - zdjęcie pochodzi ze wskazanej strony:
6. Bananowe placki z kaszy jaglanej.
Przepis znajdziecie TUTAJ - zdjęcie pochodzi ze wskazanej strony:
Jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy z kaszą jaglaną, to podrzucajcie, chętnie wypróbuję :-)
Smacznego!
Judyta.
Przygotowałam dla Was (i dla siebie, bo łatwiej mi będzie wracać do pomysłów zebranych w jednym miejscu) zbiór przepisów z kaszą jaglaną w roli głównej. Są wśród nich takie, które wypróbowaliśmy i lubimy, oraz te które przykuły naszą uwagę i zamierzamy wykorzystać.
1. Paprykarz z kaszy jaglanej - ten przepis publikowałam już na blogu wcześniej, więc wszystko czego Wam potrzeba znajdziecie TUTAJ
2. Kasza jaglana na słodko, z jabłkiem i gruszką - Benowi taki obiadek bardzo smakował :-)
pół szklanki kaszy
szklanka wody
jabłko
gruszka
ocjonalnie cynamon
Pokrojone w drobną kostkę jabłko i gruszkę gotujemy w niewielkiej ilości wody źródlanej (tak aby zakryło owoce). Kiedy będą miękkie dodajemy do ugotowanej wcześniej w szklance wody (15-20 min.) kaszę i ewentualnie dodajemy odrobinę cynamonu.
3. Kasza jaglana z warzywami i wołowiną.
pół szklanki kaszy
szklanka wody
dowolna kombinacja warzyw (włoszczyzna, brokły, cukinia, to co lubimy)
wołowina lub inne mięso według uznania.
Kaszę gotujemy w taki sposób, jak w przepisie wyżej :-) Gotujemy wołowinę i do wywaru dodajemy warzywa. Kiedy wymieszamy kaszę z mięsem i warzywami, możemy dolać trochę wywaru, wtedy kasza nie będzie sucha.
W naszych przepisach nie ma przypraw, ponieważ wszystko zjada Ben, a jemu nie solimy, oczywiście w wersji dla dorosłych można przyprawiać według uznania.
A teraz przepisy, które chcę wcielić w życie :-)
4. Placki z cukinii i kaszy jaglanej.
Przepis znajdziecie TUTAJ - zdjęcie pochodzi ze wskazanej strony:
5. Kasza jaglana z nutką wanilii.
Przepis znajdziecie TUTAJ - zdjęcie pochodzi ze wskazanej strony:
6. Bananowe placki z kaszy jaglanej.
Przepis znajdziecie TUTAJ - zdjęcie pochodzi ze wskazanej strony:
Jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy z kaszą jaglaną, to podrzucajcie, chętnie wypróbuję :-)
Smacznego!
Judyta.
środa, 19 marca 2014
Poradnik sprytnego rodzica*
* z przymrużeniem oka.
Jesteś Rodzicem, ale nie jesteś idealny? Czasem Cię się nie chce, masz dość, chcesz wyjść do sklepu po mleko i wrócić za dwa miesiące? Jeśli choć jedno się z gadza, to po pierwsze jesteś całkowicie normalnym rodzicem, a po drugie warto zapamiętać, że...
Jeśli sprzątasz mieszkanie (oczywiście chusteczką przeznaczoną do tego celu, bo sprytny rodzic wie, jak ułatwić sobie życie) i nagle orientujesz się, że kotoś Cię śledzi, powtarza każdy Twój ruch, idzie za Tobą "krok w krok", aż w końcu ląduje przyklejony do Twojej nogi, to wiedz, że jest na to sposób. Wręczasz prześladowcy chusteczkę nawilżaną dla dzieci i nie tylko masz spokój, aby dalej wykonywać swoje ulubione zajęcie (wycieranie kurzu), ale także masz czysty fragment kanapy, krzesła, podłogi i ściany z piękną mokrą pamiątką.
Jeśli masz całkowicie dość ubierania skarpetek po raz tysięczny na te słodkie ale irytująco gołe stópki dziecka na zimnych panelach, to wciągaj rajtki! Nie sobie, Jemu/Jej. Sprytny rodzic wie, że czasem postawienie na szali poczucia estetyki (dla mnie rajtuzy, też nie są samowystarczalnym odzieniem od pasa w dół, już zwłaszcza dla chłopca i nawet tylko w domu), a z drugiej strony zbliżającego się szaleństwa spowodowanego syzyfową pracą, kończy się oczywistymi wnioskami.
Jeśli nie masz ochoty robić osobnej kąpieli dla zabawek (które trzeba jednak regularnie myć), to bądź sprytny i połącz przyjemne z pożytecznym. Wspólna kąpiel zabawek i Twojego dziecka, to dosłownie czysta radość. Dla wszystkich. Zmieniaj asortyment z każdą kąpielą, to nie może się nie udać!
Jeśli nie czerpiesz przyjemności (serio?) ze sprzątania porozrzucanych po całym mieszkaniu zabawek co godzinę, to odpuść! Sprytny rodzic spycha jedynie zabawki z drogi i dopiero pod koniec dnia ładuje wszystko do skrzyni. A sprytny rodzic z wyższego poziomu angażuje jeszcze do tego dziecko. Zrób zabawę ze sprzątania, my bawimy się w to każdego dnia i działa!
Na koniec najlepsze! To as w rękawie sprytnego rodzica:
Pamiętaj: nie ma dziecka, nie ma problemu :-)
A Wy, dorzucicie coś do listy? :-)
Judyta.
Jesteś Rodzicem, ale nie jesteś idealny? Czasem Cię się nie chce, masz dość, chcesz wyjść do sklepu po mleko i wrócić za dwa miesiące? Jeśli choć jedno się z gadza, to po pierwsze jesteś całkowicie normalnym rodzicem, a po drugie warto zapamiętać, że...
Jeśli sprzątasz mieszkanie (oczywiście chusteczką przeznaczoną do tego celu, bo sprytny rodzic wie, jak ułatwić sobie życie) i nagle orientujesz się, że kotoś Cię śledzi, powtarza każdy Twój ruch, idzie za Tobą "krok w krok", aż w końcu ląduje przyklejony do Twojej nogi, to wiedz, że jest na to sposób. Wręczasz prześladowcy chusteczkę nawilżaną dla dzieci i nie tylko masz spokój, aby dalej wykonywać swoje ulubione zajęcie (wycieranie kurzu), ale także masz czysty fragment kanapy, krzesła, podłogi i ściany z piękną mokrą pamiątką.
Jeśli masz całkowicie dość ubierania skarpetek po raz tysięczny na te słodkie ale irytująco gołe stópki dziecka na zimnych panelach, to wciągaj rajtki! Nie sobie, Jemu/Jej. Sprytny rodzic wie, że czasem postawienie na szali poczucia estetyki (dla mnie rajtuzy, też nie są samowystarczalnym odzieniem od pasa w dół, już zwłaszcza dla chłopca i nawet tylko w domu), a z drugiej strony zbliżającego się szaleństwa spowodowanego syzyfową pracą, kończy się oczywistymi wnioskami.
Jeśli nie masz ochoty robić osobnej kąpieli dla zabawek (które trzeba jednak regularnie myć), to bądź sprytny i połącz przyjemne z pożytecznym. Wspólna kąpiel zabawek i Twojego dziecka, to dosłownie czysta radość. Dla wszystkich. Zmieniaj asortyment z każdą kąpielą, to nie może się nie udać!
Jeśli nie czerpiesz przyjemności (serio?) ze sprzątania porozrzucanych po całym mieszkaniu zabawek co godzinę, to odpuść! Sprytny rodzic spycha jedynie zabawki z drogi i dopiero pod koniec dnia ładuje wszystko do skrzyni. A sprytny rodzic z wyższego poziomu angażuje jeszcze do tego dziecko. Zrób zabawę ze sprzątania, my bawimy się w to każdego dnia i działa!
Na koniec najlepsze! To as w rękawie sprytnego rodzica:
Pamiętaj: nie ma dziecka, nie ma problemu :-)
A Wy, dorzucicie coś do listy? :-)
Judyta.
poniedziałek, 17 marca 2014
Przegląd zabawek drewnianych.
Tak, jak zdecydowana większość z Was przepadłam na punkcie zabawek z drewna. Są kolorowe, piękne, trwałe i nie pachną tandetą. Ale czy napewno?
Nie ukrywam, że najbliżej mojego domu jest sklep Biedronka. Dlatego też odwiedzam go często, teraz już z Benem za rączke i często natrafiamy tam na asortyment dla dzieci. Dziś bierzemy zatem na warsztat zabawki derwnine z Biedronki.
Ucieszyłam się bardzo, że w swojej ofercie mają sporo drewnianych. Bez zastanowienia brałam pod pachę, a to klocki, a to puzzle czy układanki i szliśmy do kasy. Ja szczęśliwa, Ben wniebowzięty, portfel też zadowolony, czego chcieć więcej.
Po pierwszej fali fascynacji zaczęłam dostrzegać jednak mankamenty. Źle sklejone puzzle, niedomykające się pudełko, krzywa pokrywka... Sprawdźmy co warto kupić.
Mamy z tego sklepu pudło klocków 100sztuk - tutaj zastrzeżeń nie mam. Klocki mają różne kształty, przyjemne kolory i wzory, a Ben uwielbia je rozsypywać :) Do tego wygodne pudło z rączką.
Puzzle pociąg-alfabet - bardzo spodobało mi się to, że są duże, z obrazkami zwierzątek na daną literkę. Niestety szybko okazało się, że ich żywot raczej nie będzie należał do najdłuższych. Dwa z elementów są źle sklejone i już się rozpadają, a używaliśmy ich tylko jeden raz, bo miały poczekać jeszcze na Bena.
Kolenym naszym zakupem jest układanka/puzzle ze zwierzątkami - sześć różnych zwierzątek, każde z czterech kwadratów. Fajna sprawa i do samej układanki nie mam zastrzeżen, ale w sklepie musiałam nieźle się naszukać, żeby dostać egzemplarz z dobrym pudełkiem. Już przez folię było widać, że pudełka się rozpadają. Przez to musiałam wziąć taki zestaw zwierzątek, jaki był dobry, a nie jaki chciałam.
Dopasowywanie kształtów - tą zabawkę bardzo lubimy, nic się z nią nie dzieje, a Ben naprawdę długo uważał ją za obowiązkowy punkt dnia. Zwykle nowa zabawka tylko przez pierwsze dwa dni jest tak lubiana, a potem schodzi z piedestału, jednak ta cieszyła się długim ogromnym zainteresowaniem i po tym pierwszym zachwycie nadal chętnie się nią bawi.
Ostatnią drewnianą zabawką z tego sklepu jaką posiadamy, jest układanka misiu - bardzo fajna układanka, która pokazuje ubrania na różne okazje np. garnitur, piżamę i różne nastroje np. zły, szczęśliwy. Mamy do wyboru sześć minek i tyle samo spodni jak i góry ubranka. Ta zabawka w naszym wydaniu nie ma wad i bardzo nam się podoba.
Podsumowując drewniane zabawki z Biedronki są korzystne cenowo (najdroższe były klocki w cenie ok. 40zł, reszta to wydatek rzędu 20 czy 10zł) jednak trzeba dokładnie obejrzeć przed zakupem, aby możliwie wyeliminować późniejsze rozczarowania. W tym przypadku niska cena wiąże się z niższą jakością, mimo to wiem, że my będziemy nadal kupować, bo niektóre egzemplarze naprawdę warto mieć.
A Wy? Znacie, kupujecie?
Oczywiście ubolewam, acz wpis nie jest sponsorowany :-)
Judyta.
Nie ukrywam, że najbliżej mojego domu jest sklep Biedronka. Dlatego też odwiedzam go często, teraz już z Benem za rączke i często natrafiamy tam na asortyment dla dzieci. Dziś bierzemy zatem na warsztat zabawki derwnine z Biedronki.
Ucieszyłam się bardzo, że w swojej ofercie mają sporo drewnianych. Bez zastanowienia brałam pod pachę, a to klocki, a to puzzle czy układanki i szliśmy do kasy. Ja szczęśliwa, Ben wniebowzięty, portfel też zadowolony, czego chcieć więcej.
Po pierwszej fali fascynacji zaczęłam dostrzegać jednak mankamenty. Źle sklejone puzzle, niedomykające się pudełko, krzywa pokrywka... Sprawdźmy co warto kupić.
Mamy z tego sklepu pudło klocków 100sztuk - tutaj zastrzeżeń nie mam. Klocki mają różne kształty, przyjemne kolory i wzory, a Ben uwielbia je rozsypywać :) Do tego wygodne pudło z rączką.
Puzzle pociąg-alfabet - bardzo spodobało mi się to, że są duże, z obrazkami zwierzątek na daną literkę. Niestety szybko okazało się, że ich żywot raczej nie będzie należał do najdłuższych. Dwa z elementów są źle sklejone i już się rozpadają, a używaliśmy ich tylko jeden raz, bo miały poczekać jeszcze na Bena.
Kolenym naszym zakupem jest układanka/puzzle ze zwierzątkami - sześć różnych zwierzątek, każde z czterech kwadratów. Fajna sprawa i do samej układanki nie mam zastrzeżen, ale w sklepie musiałam nieźle się naszukać, żeby dostać egzemplarz z dobrym pudełkiem. Już przez folię było widać, że pudełka się rozpadają. Przez to musiałam wziąć taki zestaw zwierzątek, jaki był dobry, a nie jaki chciałam.
Dopasowywanie kształtów - tą zabawkę bardzo lubimy, nic się z nią nie dzieje, a Ben naprawdę długo uważał ją za obowiązkowy punkt dnia. Zwykle nowa zabawka tylko przez pierwsze dwa dni jest tak lubiana, a potem schodzi z piedestału, jednak ta cieszyła się długim ogromnym zainteresowaniem i po tym pierwszym zachwycie nadal chętnie się nią bawi.
Ostatnią drewnianą zabawką z tego sklepu jaką posiadamy, jest układanka misiu - bardzo fajna układanka, która pokazuje ubrania na różne okazje np. garnitur, piżamę i różne nastroje np. zły, szczęśliwy. Mamy do wyboru sześć minek i tyle samo spodni jak i góry ubranka. Ta zabawka w naszym wydaniu nie ma wad i bardzo nam się podoba.
Podsumowując drewniane zabawki z Biedronki są korzystne cenowo (najdroższe były klocki w cenie ok. 40zł, reszta to wydatek rzędu 20 czy 10zł) jednak trzeba dokładnie obejrzeć przed zakupem, aby możliwie wyeliminować późniejsze rozczarowania. W tym przypadku niska cena wiąże się z niższą jakością, mimo to wiem, że my będziemy nadal kupować, bo niektóre egzemplarze naprawdę warto mieć.
A Wy? Znacie, kupujecie?
Oczywiście ubolewam, acz wpis nie jest sponsorowany :-)
Judyta.
sobota, 15 marca 2014
Dobrze wiem, o co Ci chodzi.
Ben ma już szesnaście miesięcy. Z jednej strony to dużo, a z drugiej mało, ale dla nas zawsze będzie tak jak myśleliśmy o nim od początku i co było w wiadomości do rodziny i przyjaciół, kiedy pojawił się na świecie - "Nie za duży nie za mały. Dla nas idealny!"
Przyszedł taki moment kiedy, wypowiadane słowa, zwroty, zdania nie są odbierane już tylko mrugającymi oczkami, czy nieśmiałym uśmiechem. To już czas, w którym płynące z ust "obudź tatę paluszkiem" skutkuje wyciągniętą rączką, palcem skierowanym w stronę łóżka i biegiem przez pół mieszkania, żeby dotknąć tatę paluszkiem po głowie. Słowa "zakładaj skarpetki" kończą się wzięciem jednej z nich do rączki i położeniem na maleńkiej bosej stópce, dociśnięciem dla pewności i triumfem na twarzy, że zostały "założone" tam gdzie trzeba. Zdanie "sprzątamy zabawki" wypowiedziane wieczorem sprawia, że wszystko po kolei trafia do skrzyni, wraz z wielkim samochodem, który się już nie mieści, pilotem od tv, którego potem rodzice szukają i wszystkim co jest pod ręką.
To wspaniale widzieć, jak rozumie coraz więcej, jak czasem zaskakuje spostrzegawczością i doskonale wiąże zwroty z konkretną czynnością. Jak podbiega do komody, kiedy wspomnę, że teraz mu poczytam, bo tam są ksiażeczki w szufladzie ukryte. Jak tata zostawi buty nie na miejscu, a on łapie je w rączkę i przestawia tam, gdzie powinny stać. Jak dam mu czapkę w sklepie, żeby potrzymał przez chwilkę, a on odrazu kładzie ją na główkę, bo przecież tam powinna być. Jak poprawia mi włosy swoimi malutkimi rączkami, kiedy zsuną się na twarz. Jak rozwiesza pranie (nawet te brudne) i jak chowa wszystko do kosza na pranie łącznie z dywanikiem z podłogi. Jak próbuje powtórzyć "bałaganiarz" i mówi "bałababa".
To wszystko i dużo dużo więcej każda mama ma i w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że ten malutki człowieczek już dobrze wie o co nam chodzi.
Ben ma na sobie: czapka SH/ apaszka MyLily/ kurtka Next/ spodnie Polarn O. Pyret/ buty Bobbi Shoes
A dziś za oknem deszcz i szaruga, oby słonecznych dni już tylko przybywało...
Judyta.
piątek, 14 marca 2014
Filmowy Piątek. Klasyka Kobiecego Kina (III)
Macie ochotę na odrobinę słodyczy? Jeśli tak, to z całą pewnością nie pogardzicie intrygującym jak nadzienie ulubinej czekoladki, której jeszcze nie próbowaliście Johnny Deep'em, słodką jak pralinka z odrobiną chili Juliette Binoche i całym miasteczku skąpanym w słodko-gorzkich relacjach, małych grzeszkach i występkach...
"Czekolada" (Chocolat)
rok produkcji: 2000 - fabuła filmu osadzona jest na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.
reżyseria: Lasse Hallström
występują: Juliette Binoche, Johnny Depp, Carrie-Anne Moss, Lena Olin, Judi Dench, Alfred Molina, Peter Stormare, Leslie Caron
Pwnego dnia w małym miasteczku Lasquenet, we Francji zjawia się tajemnicza Vianne Rocher z córką Anouk. Dowiadujemy się, że matka Vianne - indiańska piękność i niespokojny duch, przekazała jej tajemnice tworzenia czekoladowych pyszności, zatem nie tracąc czasu otwiera ona sklep z czekoladą.
Któż mógłby mieć coś przeciwko? Przecież to tylko cudownie wyglądające pralinki. Otóż szybko okazuje się, że w tym osobliwym miasteczku te niewinne czekoladki mogą wywołać prawdziwą burzę.
Konserwatywny burmistrz hrabia de Reynaud, widząc w czekoladkach jedynie dzieło szatana, które sprowadzi mieszkańców na złą drogę, postanawia za wszelką cenę doprowadzić do zamknięcia sklepu.
Jednak Vianne nie bacząc na otwartą niechęć hrabiego, coraz odważniej wkracza w życie mieszkańców. Za sprawą czekoladek, ale także doskonałego zmysłu obserwacji i ludzkiej życzliwości stara się pomóc im odzyskać radość życia, pogodzić zwaśnioną matkę z córką, dodać odwagi i przywrócić pewność siebie kobiecie bitej przez męża, połączyć dwoje zakochanych ludzi, wprowadzić nieco słodyczy.
Czy uda jej się zmienić miasteczko ludzi, którzy przez lata żyli w swoim małym, szarym świecie?
Miłego ogladania!
Tutaj znajdziecie poprzednie propozycje:
Filmowy Piatek. Klasyka Kobiecego Kina (I)
Filmowy Piatek Klasyka Kobiecego Kina (II)
Judyta.
środa, 12 marca 2014
poniedziałek, 10 marca 2014
O tym, gdzie nawet Król chodzi piechotą.
Doskonale znacie takie sytuacje z dzieckiem, że nie ma zmiłuj. Jesteśmy w centrum miasta, w sklepie, w instytucji publicznej i stajemy przed wyborem z jakże szerokiej (taaa) palety miejsc przystosowanych dla matek z dzieckiem. Nie ważne czy trzeba przewinąć, przebrać, czy nakarmić, marzy nam się miejsce, w którym będziemy mogli zrobić to w warunkach komfortowych. Bo nasz i Wasz mały Król i Królowa na takie warunki załugują. I wiecie co, tym razem rzeczywiście takie miejsce znaleźliśmy.
W pokoju matki z dzieckiem w Galerii Katowickiej, bo o niej mowa, byliśmy już jakiś czas temu i już wtedy pozytywnie nas zaskoczył. Ostatnio przy okazji kolejnej wizyty w centrum przypomniałam sobie o tym miejscu. Jest tam czysto, estetycznie. Pokój wyposażony jest w duży i wygodny przewijak, kuchenkę mikrofalową do podgrzania np. posiłku, a także fotel do karmienia. Znajdziemy tam również toaletę dla rodzica i dziecka. Dla każdego malucha atrakcyjna może być kula dyskotekowa podwieszana przy suficie i łagodna muzyczka w tle. Ben generalnie boi się przebierania w obcych miejscach, więc zawsze robimy to kiedy nie mamy wyjścia i w tempie ekspresowym. Nawet on dał się oczarować kuli, której światełka odbijają się wszędzie wokół.
Oby jak najwięcej miejsc, gdzie nawet Król i Królowe chodzą piechotą (albo ich rodzice donoszą), miały iście królewskie warunki :-)
Macie pozytywne doświadczenia w tym temacie?
Oczywiście post nie jest sponsorowany (choć może i szkoda) :-)
Judyta.
W pokoju matki z dzieckiem w Galerii Katowickiej, bo o niej mowa, byliśmy już jakiś czas temu i już wtedy pozytywnie nas zaskoczył. Ostatnio przy okazji kolejnej wizyty w centrum przypomniałam sobie o tym miejscu. Jest tam czysto, estetycznie. Pokój wyposażony jest w duży i wygodny przewijak, kuchenkę mikrofalową do podgrzania np. posiłku, a także fotel do karmienia. Znajdziemy tam również toaletę dla rodzica i dziecka. Dla każdego malucha atrakcyjna może być kula dyskotekowa podwieszana przy suficie i łagodna muzyczka w tle. Ben generalnie boi się przebierania w obcych miejscach, więc zawsze robimy to kiedy nie mamy wyjścia i w tempie ekspresowym. Nawet on dał się oczarować kuli, której światełka odbijają się wszędzie wokół.
Oby jak najwięcej miejsc, gdzie nawet Król i Królowe chodzą piechotą (albo ich rodzice donoszą), miały iście królewskie warunki :-)
Macie pozytywne doświadczenia w tym temacie?
Oczywiście post nie jest sponsorowany (choć może i szkoda) :-)
Judyta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)