Zupełnie przypadkiem miałam wczoraj cudowne południe. Ben wspaniale się bawił z M. a ja ponad godzinę spędziłam w towarzystwie jednego z moich ulubionych filmów. "Śniadanie u Tiffany'ego" to dla mnie uczta w najlepszym wydaniu. Abstrahując od tego czym się zajmowała Holly, kto nie chciałby choć przez chwilę mieć tak zwariowanego życia?
Robić wszystko z dziecinną prostotą, być uroczo zagubioną, ale mieć przy sobie męskie ramię, na którym zawsze można się wesprzeć, a do tego być tak czarującą?!
Znaleźć się w czasach, gdzie mężczyzn z gruntu określano mianem Gentleman, gdzie granitury były na porządku dziennym, suknie zapierały dech w piersiach, a preły... ach te perły!
zdjęcia pochodzą z filmu "Śniadanie u Tifanny'ego"
Audrey Hepburn to klasa i elegancja w naczystszym wydaniu, a postać Holly Golightly zagrana przez nią podbiła serca na całym świecie. To urocza historia, pełna humoru i lekkości, zatem liczę iż nie zadziwi Was za bardzo kontekst, w którym o niej wspominam :-)
To być może dość nietypowy sposób przedstawienia moich blogowych celów na 2014 rok (o których obiecałam napisać), jednak właśnie podczas ogladania tej nowojorskiej bajki, doszłam do wniosku, że najbardziej zależy mi na zwykłych, aczkolwiek ważnych rzeczach.
Zatem nie będzie tradycyjnej listy celów do zrealizowania, a proste założenie aby
konsekwentnie rozwijać mama silesia, kończyć rozpoczęte projekty, zapisywać pomysły, być zawsze otwartą na ludzi i gotową do działania, bez zwłoki odpowiadać ma maile, a wszystko założeniem że jeśli nie zrobię czegoś odrazu, to nie zrobię tego już nigdy.
Rozmarzone oczy i świat pełen wariacji zostawię w cudownym "Śniadaniu u Tifanny'ego", a sama będę z zapartym tchem czekać na "kolację", jaka spotka mnie na końcu tego roku! I mam nadzieję, że będzie to co najmniej "Kolacja u Prady" :-)
Znaleźć się w czasach, gdzie mężczyzn z gruntu określano mianem Gentleman, gdzie granitury były na porządku dziennym, suknie zapierały dech w piersiach, a preły... ach te perły!
zdjęcia pochodzą z filmu "Śniadanie u Tifanny'ego"
Audrey Hepburn to klasa i elegancja w naczystszym wydaniu, a postać Holly Golightly zagrana przez nią podbiła serca na całym świecie. To urocza historia, pełna humoru i lekkości, zatem liczę iż nie zadziwi Was za bardzo kontekst, w którym o niej wspominam :-)
To być może dość nietypowy sposób przedstawienia moich blogowych celów na 2014 rok (o których obiecałam napisać), jednak właśnie podczas ogladania tej nowojorskiej bajki, doszłam do wniosku, że najbardziej zależy mi na zwykłych, aczkolwiek ważnych rzeczach.
Zatem nie będzie tradycyjnej listy celów do zrealizowania, a proste założenie aby
konsekwentnie rozwijać mama silesia, kończyć rozpoczęte projekty, zapisywać pomysły, być zawsze otwartą na ludzi i gotową do działania, bez zwłoki odpowiadać ma maile, a wszystko założeniem że jeśli nie zrobię czegoś odrazu, to nie zrobię tego już nigdy.
Rozmarzone oczy i świat pełen wariacji zostawię w cudownym "Śniadaniu u Tifanny'ego", a sama będę z zapartym tchem czekać na "kolację", jaka spotka mnie na końcu tego roku! I mam nadzieję, że będzie to co najmniej "Kolacja u Prady" :-)
Judyta.
Z podobnych założeń wychodzę i ja.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizacji :)
W takim razie dziękuję i również życzę powodzenia!:))
UsuńTeż wczoraj oglądaliśmy :) Powodzenia w postanowieniach noworocznych:) w ich 100% realizację ani przez chwilę nie wątpimy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, nie mogłam sobie odmówić obejrzenia po raz setny:)
UsuńUwielbiam TE zdjęcia - są magiczne... to prawda, ze odkładanie na później to zabójca działania :)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie te zdjęcia są wyjątkowe i wpisane na stałe do świata filmu:)
UsuńWiesz, że nigdy jeszcze nie widziałam tego filmu :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę!:) to zwyczajnie niemożliwe żeby ktokolwiek nie oglądał tego filmu:))
UsuńA jednak :)
UsuńTo może moim postanowieniem będzie, by w końcu go obejrzeć :)
Ja też nie :)
UsuńO matko! Nadrabiać mi tu zaległości, toż to klasyk! :)))
UsuńUwielbiam ten film, i Audrey, uwielbiam jej niepowtarzalny i ponadczasowy styl. Po prostu urzekający. I jeszcze muzyka.. "Moon river" i te klimaty, akurat w wykonaniu Sinatry, ale przywodzi mi ten film na myśl:)
OdpowiedzUsuńMuzyka z filmu jest wspaniała! I scena w której Holly śpiewa siedząc w oknie! Ja ten film poprostu kocham:)
UsuńUwielbiam :**
OdpowiedzUsuńPodobnie mam. Jak najbardziej - realizowanie siebie, ale bez określonych celów. Chwilo trwaj
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film <3
OdpowiedzUsuńJa też chyba nie oglądałam :(
OdpowiedzUsuńSzczerze mówić nigdy nie oglądałam tego filmu, nawet nigdy mnie do niego nie ciągnęło..
OdpowiedzUsuńChyba muszę kiedyś to nadrobić.
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Uwielbiam ten film i Audrey i perły :D
OdpowiedzUsuńMuszę chyba film obejrzeć:) Jeszcze w sumie go nie oglądałam, a mam rurki do skręcania (papierowa wiklina) więc może sobie włączę:) Postanowienia realizować na bieżąco bo faktycznie jak się nie chce to potem jeszcze trudniej:)
OdpowiedzUsuńTak, film jest cudowny! Trzymam kciuki za realizacje Twoich postanowień ;)
OdpowiedzUsuńNo to zachęciłaś mnie do obejrzenie tego filmu, bo chociaż zdjęcia znam, filmu, zdaje się, że nie oglądałam... a może był kiedyś wyświetlany w Starym Kinie... :)
OdpowiedzUsuńnawet nie przypszczałam, że znajdzie się ktoś kto tego filmu nie widział(dlatego niespecjalnie zagłębiałam się w jego historię), a tu tyle osób :D dla mnie to klasyk godny polecenia:)
OdpowiedzUsuńHej Judytka:)No to oglądałyśmy film w tym samym czasie, przy utyskiwaniu mojego męża pt " Ej, ile razy można?!". Ale moje zdecydowane " Cisza mi tu!!!!" wyjątkowo go zamykało.
OdpowiedzUsuńNawet trudno powiedzieć dlaczego lubię ten film... może bo ma w sobie pewną niewinność głównej bohaterki, na pewno bo ma niepowtarzalny design wnętrz i strojów, wprost kipi modą i designem, może dlatego, że Diamonds are a girl's best friends? A może wszystko to razem? Lubię i już. Jest bajowy:) I ten bezimienny kot, i to Moon River śpiewane w oknie - mój mąż twierdzi, że z całego filmu lubi wyłącznie ten fragment;) No i że Audrey ładna i zgrabna, jest na czym zawiesić oko, czyli dla każdego coś miłego:)
Fajnie, że wrzuciłaś kilka kadrów:) Całuję mocccno!
Być jak Audrey Hepburn ... :) Uwielbiam ten film :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film!
OdpowiedzUsuńWiesz, że jak we Francji byłam to specjalnie łaziłam po tych knajpkach, po tych miejscach gdzie Audrey bywała?
Powodzenia w realizacji planów!
Film porywa nas w inną rzeczywistość i pozwala nie myśleć:)Takiego czasu innego,życzę Ci jak najwięcej:)
OdpowiedzUsuń